Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
BMI poniżej 30


Kochane :)

Wróciłam. Jestem z siebie całkiem zadowolona, paska nie zaniedbywałam i widzę, ze dzisiaj jest na nim 91,9. To dobry wynik jak na 2,5 miesiąca dietowania :) Było 104,5, więc... no cóż :) Niestety. Zapomniałam, jak bardzo jestem wrażliwa i poleciałam na basen, co poskutkowało cudowną kandydozą. Teraz już jest dobrze, chociaż czasem wracają bóle głowy. Nadal się leczę, a za granicą jednak mają inne podejście do leczenia, bardziej olewawcze. Ale ale.... jestem z Polski, więc Pan Doktor musiał trochę nie posłuchać. I mam miesięczna kurację, bo to ogólnoustrojowe dziadostwo jest okropne. Poparłam to dietą przeciwgrzybiczną i dodatkowo chudnę. Wiem, że czeka mnie jakiś czas takiego życia, ale trzeba się wyleczyć. Na tej diecie jest zakazanych wiele rzeczy, które do tej pory jadłam. Pilnuję się, a przynajmniej się staram od dwóch tygodni. Oczywiście nabawiłam się też zapalenia zatok. Bleh. Siedzę z twarzą nad gorącą wodą z solą i pomaga. Ale wyobraźcie sobie moje przerażenie, gdy straciłam na jeden dzień węch, a jeszcze nie skuamałam, że to problem z zatokami... Cóż, taki urok wiosennej pogody, wszystko się mnie czepia. Ale mój magiczny zestaw aspirynka + witaminka musi działać :)

Odpuściłam też ćwiczenia. Na początku, bo głowa mnie bolała od candidy, byłam też bez sił. Teraz, bo zatoki. I tak od miesiąca coś, ale nie winię się, bo serio czułam się ostatnio jak kupa. 

W kajeciku notuje, co jest, staram się nie przekraczać 1700 kcal. Może to dla niektórych dużo, ale nie mam zamiaru zagłodzić i tak osłabionego organizmu. Odrzuciłam wszystko z cukrem i mąkami. Chudnę. Nie narzekam. Leczę się. Tak jest dobrze. Jak coś działa, chociaż wydaj się głupie to nie jest głupie, racja? 

A co mojego BMI z dzisiaj, czyli 29,3.... wiecie, w zeszłym roku w styczniu zaczynałam z wagą 130 kg i BMI 41,5 - stąd moja radość :) Dziś, prawie 40 kg szczuplejsza... trochę to zabawne, bo ja tego nie widzę, nie czuję... nadal czuję się gruba i taka, jak byłam. Jakby to zupełnie nie miało znaczenia. To trochę dziwne. Może jak schudnę do tych 75 kilogramów będzie inaczej? Zobaczymy...

Jak widzicie, złoty środek to coś, co trudno odnaleźć. Teraz dieta jest raczej środkiem do wyleczenia candidy. I taki to środek :) 

Ale nadal czytałam Wasze posty, jestem zachwycona postępami, chociaż niektóre podobnie jak ja, zniknęły, powróćcie laski, wiosna przyszła :)


Wasza Aga komin bak :)

  • spelnicmarzenie

    spelnicmarzenie

    18 marca 2015, 16:37

    Mozesz napisac cos wiecej o tej diecie przeciwgrzybowej?:)