Cześć, witajcie!
Ostatni tydzień spędzałam w domu mojej mamy. Udało mi się ją namówić aby poćwiczyła ze mną. Nie dała się przekonać do Ewy Chodakowskiej (btw. mi też już entuzjazm związany z jej ćwiczeniami zmalał), więc zaproponowałam jej Callanetics. Początki były prześmieszne. Mama nie mogła się powstrzymać od zabawnych komentarzy, narzekania, że ciężko i oszukiwania przy ćwiczeniach. Uspokajała się na krótkie chwile, gdy ,,krzyczałam", że przez nią będę miała spadki i cellulit nadal będzie mi wisiał. Z dnia na dzień, była jednak co raz bardziej skupiona i obiecała, że sama będzie ćwiczyć w domu. Myślę, że nawet jej się to spodobało, ale nie przyzna się do tego . Podsumowując razem zrobiłyśmy 5h Callanetics.
Dzięki mamie dorobiłam się także maty do ćwiczeń, więc poobcieranej kości ogonowej od robienia brzuszków, mówię Auf Widersehen!
Jadłospis z dzisiaj:
Śniadanie ok 7:00: płatki cheerios+ pół szklanki mleka.
II Śniadanie ok 11:30: zielone jabłko
Obiad 15:15: Sałatka z Subway Veggie Patty
Kolacja 17:00: 250g borówek amerykańskich+ średnia kawa Orca z Coffee Heaven
PS Byłam dzisiaj w pracy stąd ta fast foodowa sałatka.
Aktywność:
Callanetics
Aktywność żartownisia:
Siedzenie na dupsku w pracy
Śpiewanie przez 2 godziny piosenek z filmu Les Miserables w czasie jazdy samochodem
Ja wytrzymam 12 tygodni! Niech świat zobaczy!
A wy?
cludiix.
19 sierpnia 2013, 14:50hah ^^ ale pozytywnie :D ja moją mamę próbuję na skalpel namówić, ale chyba narazie nici z tego, bo mówi, że już wystarczająco jest po pracy zmęczona ;p a co do tych 12 tygodni, też zamierzam wytrzymać :) Oby Nam się udało! Powodzenia! :)
tttrrr
19 sierpnia 2013, 09:09hehe, szkoda, ze ja swojej mamy za nic nie moge namowic :)