No i poszłam na całość, zmieniłam fryzurkę. Przecież trzeba było uczcić jakoś te -10kg. Najśmieszniejsze, że kiedy wróciłam do domu to pies mnie nie poznał własny pies! Mąż stwierdził,że wyglądam świetnie, córce się też podobało (wysłałam jej zdjęcie). Sama sobie też się podobam. Czego chcieć więcej ? To dopiero przemiana, a jak figura wróci, to będzie szał.
WieslawaPeszka
6 lipca 2016, 21:16Od wczoraj zbieram mnóstwo komplementów od koleżanek i kolegów z pracy. Fryzurka się udała. Jestem bardzo z tego powodu zadowolona. Mała rzecz, a cieszy. Warto sprawiać sobie takie nagrody choćby pozornie maleńkie. teraz zadbam o paznokietki za jakieś kolejne -5kg , a potem może sprawię sobie jakieś boskie buciki itd. ... :)