Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ziarenka piasku.....


......gdyby sie przypatrzyc zyciu to nachodzi taka mysl, ze to niezliczona ilosc ziarenek piasku....jedne sa zlote i polyskujace w sloncu....inne szare i matowe....od nich zalezy czy powstala budowla bedzie zatrzymywala dech w piersiach czy zmuszala do wstydliwego odwrocenia glowy przez przypadkowego przechodnia..... 

#

Tato uwielbial fotografowac...mam do dzis albumy pelne zdjec z dziecinstwa...ja na lyzwach...ja z mama na spacerze w Polanicy...ja z tata na kucyku....usmiechnieta....i mama szczesliwa i tato chyba tez....lubie to swoje wyobrazenie o szczesliwej rodzinie

#

Mialam 5 lat kiedy urodzil sie moj brat.....tato nie spal cala noc....pamietam to dobrze, bo tez nie moglam spac po tym jak uslyszalam, ze mama plakala i trzeba ja bylo zawiezc do szpitala....mowila, ze boli ja bardzo, a tato nie mogl kierowac, bo wczesniej byl na jakims waznym spotkaniu....wiec mama musiala czekac na karetke....rano tato ubral piekna biala koszule i zabral mnie do szpitala....pokazano mi przez szybke zawiniatko z kwilacym niemowlakiem...przypominam sobie, ze mialam nieodparta ochote ugryzc to cos w palec....zrobilam to niezwlocznie po przybyciu tego "nowego" do domu....dostalo mi sie za to...

#

To byla chyba najbielsza zima jaka pamietam.....mieszkalismy wtedy na wsi i w kuchni stal najprawdziwszy piec....przy piecu suszylo sie drewienko na rozpalke....nie wiem jakim cudem, ale zaczelo sie palic....wrzucalam te drewienka raczkami do zlewozmywaka kuchennego w nadziei, ze uchronie dom przed pozarem....tato byl niezadowolony....kolejny raz nie spelnilam jego oczekiwan....dostalam lanie smycza mojego ukochanego dobermana....smycz zakonczona byla takim metalowym ustrojstwem....tato byl bardzo zdenerwowany....nie patrzyl czy to pupa czy cos innego....obudzilam sie w szpitalu...troche bylam zdziwiona, ale i zafascynowana....to byl moj pierwszy pobyt w takim miejscu

#

Mialam 7 lat kiedy pojechalismy na wczasy do Zakopanego....mieszkalismy w pieknym goralskim domku z wygodami.......fotki z zakopianskim misiem przechowuje do dzisiaj....tato bardzo lubil wedrowac....mama mniej....zabral mnie na wyprawe w gory....chcial, zebym byla madra i odwazna....powedrowalismy na Giewont....dorosly mezczyzna i kilkuletnia dziewczynka.....mama byla bardzo zla....wrocilismy wczesniej do domu....znowu wczasy przeze mnie zepsute.....do dzisiaj nienawidze gor....a Giewont kojarzy mi sie z byc albo nie byc.....

#

Zawsze bylam najlepsza uczennica w klasie.....wszystkie swiadectwa od pierwszej klasy z czerwonym paskiem.....a w osmej klasie poznalam Michala....byl 4 lata starszy ode mnie....przytulal mnie i mowil, ze jestem najlepsza na swiecie.....wolalam jego malutki pokoik od szkolnej klasy.....wydalo sie.....kiedy tato wlepil we mnie swoj metny tego dnia wzrok poczulam cieplo splywajace po udach i wstydzilam sie spojrzec w dol na powstala kaluze....w tym dniu pierwszy raz mialam sposobnosc obcowania z ginekologiem.......tylko po to by zaspokoic ciekawosc mojego taty....nigdy wczesniej nie rozbieralam sie przed mezczyzna.....nigdy wczesniej nikt nie dotykal tych miejsc....nigdy pozniej nie odczuwalam wstydu przed swoja nagoscia

#

Kilka grubych albumow ze zdjeciami lezy na poleczce w mojej sypialni.....siegam po nie czasami i wciaz nie moge wyjsc z podziwu, ze jestem tym kim jestem....ze jestem tu gdzie jestem....ze jestem CZLOWIEKIEM

 

  • jolajola1

    jolajola1

    27 czerwca 2011, 11:30

    zmierzyc sie ze swoją traumą z dzieciństwa, oczywiście o ile ją ma .. . . z własnego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że im wcześniej tym lepiej ... mozna we własnym rodzicu, nawet po okropnych przeżyciach, odnaleźć oddanego i lojalnego przyjaciela, owszem, zawsze gdzieś na dnie będzie lekka podejrzliwość i brak zaufania, ale to tylko nasza bolesna pamięć takie sztuczki robi

  • marzenka.wrocek

    marzenka.wrocek

    27 czerwca 2011, 09:22

    ... a ja nie potrafię ... nie myślę ... nie pamiętam ... bo tylko wtedy TEGO nie ma ... Teraz jest dobrze ... A "kiedyś" nie ma ... Chyba jestem zbyt głupia ... Nie mierzę się z przeszłością ... Nie chcę jej ... Czy to znaczy, że jej nie było ... ?

  • hoffnungsvoll

    hoffnungsvoll

    26 czerwca 2011, 20:04

    Kiedyś dostałam wpierdziel od mamy pasem, sprzączka była od mojej strony, także potem miałam sińce na całym ciele. Ona tak się zamachnęła, że tą sprzączką walnęła o lampę. Bałam się, że spadające szkło mnie porani, usunęłam się w bok. Pamiątek na ciele po tamtym razie nie mam, są tylko w duszy... Buziaki!

  • alinan1

    alinan1

    26 czerwca 2011, 20:02

    podziwiam Cię za to co piszesz.. Źle napisałam chyba..Nie za to, co piszesz. Za to ŻE PISZESZ. Że się odważyłaś.. Tak jak Beata. ..Patrzę na to co robicie i Was podziwiam.. JA nie umiem sie tak otworzyć. Znaczy umiem przed np.bliską koleżanką jedną czy drugą.. mam takie, które wiedzą o mnie wszystko. No..prawie wszystko. Ale tak "publicznie" nie umiem...Wstyd? Nie wiem... Też czytałam tą książkę, którą Beata poleca. I nie tylko z niej znam to, że trzeba dotrzeć do swojego "ja", oskrobać z siebie to wszystko co zycie na nas zostawiło. I że wszystko w dzieciństwie się kryje. Ale ja nie pamietam swojego dzieciństwa.. Ja pamietam dopiero jak miałam 12 lat.. A może coś się działo złego wcześniej? Nie wiem... pozdrowienia serdeczne ślę!!!! I pisz skoro Ci to pomaga...MOże i ja się otworzę?...

  • deepgreen

    deepgreen

    26 czerwca 2011, 19:44

    Ach Wiktorianko..Moglabym chyba napisac to samo....Inna rodzina,inne bledy,te same skutki.Jedyne co chce teraz, to zapomniec.Zostawilam w Polsce i albumy i przeszlosc.Patrze do przodu i lapie zycie takim,jakie jest.Rodzice przyjedzazaja i wszystko jest cacy,a ja wiem,ze nigdy nie powiem im tego,co mi na sercu lezy.Bo wlasciwie po co? Czasu sie nie da cofnac...