Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
..


No i nie udało mi się zacząć jak chciałam, ale nie poddaje się i dzisiaj znowu zaczęłam. Wiadomo, że ciągłe zaczynanie jest do bani i wydaje się żałosne, ale lepiej chyba traktować to jako potknięcia a nie od razu koniec diety i początek nowej. W zasadzie nie zrealizowałam mojego planu, ale starałam się. Dzisiaj staram się bardziej i mam nadzieję że się w końcu uda. Wiem, że potrafię bo w końcu już trochę schudłam i wiem, że mogę. 

Bardzo chciałabym biegać, po prostu nie umiem się zmotywować i wstać rano i zaczać, a domyślam się, że to przyczyniłoby się do spadku wagi i kilogramów, a także dodało energii. Tak jak z bieganiem, mam problem z jazdą na rowerze. Jeździć lubię i naprawdę mam ochotę wyjść na rower, ale jak to zrobić w taka pogodę? Albo gorąc i duchota, że nie przejechałabym kilometra albo pada deszcz. 
Co do biegania najlepiej byłoby wstawać rano jak jeszcze nie ma upału, no ale nie umiem. Może bieganie nie jest dla mnie ? 

Z dietą ? Hmm.. Mama postanowiła, że też się będzie odchudzać, więc może będzie mi łatwiej. 

Dzisiaj zjadłam jak na razie :

śniadanie: 2 kromki chleba z Ramą, wędliną i papryką +herbatę( bez cukru)

obiad: schabowy i gotowana marchewka ( taka z mąką i masłem - wiem, straszne, ale uwielbiam ją) 

kolacja : ?? jeszcze nie wiem, przydałoby się zjeść jakiś jogurt, ale obawiam się, że nie będę tym usatysfakcjonowana i później pewnie jeszcze coś skubnę, więc nie wiem czy nie lepiej po prostu zjeść jakieś kanapki. 

Dodatkowo : wypiłam czerwoną herbatę i piję wodę. 
Co do ćwiczeń to czekam, aż się ochłodzi i pojadę pojeździć rowerem + 8 min abs i jakieś dodatkowe ćwiczenia na dywanie. 

Jeśli ten dzień skończy się pomyślnie doda mi to motywacji do dalszej walki. 

Trzymam kciuki za siebie i za każdą, która walczy o upragnioną wagę i wygląd :D :) buziaki :*