Zgrzeszyłam. Wiedziałam, że prędzej czy później to nastąpi, ale nie wiedziałam że PODDAM SIĘ TAK SZYBKO!
Przez ponad tydzień sumiennie wykonywałam ćwiczenia, jadłam wszystko DOKŁADNIE zgodnie z dietą SD aż tu nagle przyszedł weekend.
Nie wiem, jeszcze rano zapał był motywujący, poranne ćwiczenia, wypociłam się jak mops, prawie 2h aerobiku i 30min rowerku.. Później studia, więc i pół dnia poza domem, poza obszarem wszelkich pokus kulinarnych..
W Gdańsku pozwoliłam sobie na jedną, małą, słodką, typowo letnią nagrodę za cieżki tydzień - mc'flurry. Wiem, nie powinnam.. ale od jednej rzeczy przecież nie utyję nie wiadomo ile!
Do tego czasu jeszcze było ok, później to już po prostu pasmo nieszczęść..
paczka ryżu z tuńczykiem, jajkami i łyżką majonezu, ciasteczka, duuuużo ciasteczek, udko z kurczaka, ziemniaki..
Czuję się okropnie , jakbym zgrzeszyła przeciwko sobie. Toczę walkę z jedzeniem, lecz niestety dziś to ono pokonało mnie. Popadam w paranoję, przy każdym zjedzonym ciasteczku powtarzam sobie - to już ostatnie, później wypominając sobie wszystko, co trafiło do żołądka..
Wyzywam siebię sama od wszelkich dziwek, kurw i innych pasożytów byle tylko przejżeć na oczy, ale wiem, że za tydzień znów ulegnę pokusie.
Cieszyłam się jak głupia gdy po tygodniu na wadze widziałam -1,2kg.. niby to niewiele, ale wystarczyło by na chwilę pojawił się uśmiech na twarzy. Wiem, że dla własnego zdrowia MUSZĘ schudnąć, wiem, że w moim wieku waga 82,4kg NIE JEST NORMALNĄ.
Czuję się jak dziwka, która zdradziła męża z paczką ciastek. Nie, nie przesadzam, próbuję zmotywować siebie samą. Próbuję wbić do swojej pustej główki fakt, że JESTEM GRUBA i taką pozostanę, jeśli nie przestanę żreć.
Nie udaje mi się..
Rouquin.
23 maja 2012, 10:55oj zdaza sie kazdemu ;) poprostu spinaj posladki i bierz sie dalej oby byly sukcesy :)
karmeeelowa
20 maja 2012, 21:23Spokojnie, nie możesz się aż tak katować. Jeden dzień to jeszcze nie koniec świata. Zbłądziłaś, owszem. Zdarza się każdemu. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Aby dalej się odchudzać, musisz sobie wybaczyć. Przyznać, że to porażka, ale wybacz sobie i obiecuj, że następnym razem będzie lepiej. Musisz się pokochać, nieważne jak wyglądasz. Dopiero później będziesz w stanie popracować nad swoim ciałem. Wspierając samą siebie. Życzę Ci wiele wytrwałości. Na pewno dasz radę :)
BMI37
20 maja 2012, 21:17hehe, tytuł mnie powalił na kolana. Swoją droga jeśli zakończysz obżarstwo na dzisiejszym dniu, to nie powinno być tragedii. Jutro wejdź na nowo w dietkowy rytm,a będzie dobrze :)