Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czy nadszedł czas?


Nie wiem jakoś postanowiłam zamienić moj stacjonarny spowrote na rower nie wieszak z masą ubrań. Zastanwia mnie tylko jak szybo będę wymikac, ale wszystko z czasem wróci do normy, a jak tylko zrobi się cieplo(Boże kiedy to będzie?) wskocze na prawdziwy rowerek.
Co do ciuchów mam całą szafę a nic konkretnego, masa nijakich szmat a z kasą cienko, chcialabym jakoś ogarnąć zawartość i wyrobić sobie jakiś swój, pasujący do mnie, mojego samopoczucia i sylwetki styl. Z drugiej strony tym razem naprawde chce schudnąć odmawiam sobie tego z czym zawsze miałam problemy mimo, ze czasami mnie już nie duzo i jezeli mi sie to w koncu uda zmieni mi sie sylwetką więc nie oplaca mi sie nic kupowac, chociaż i tak nie mam za co, wiekszość tego co cieżko zdobywam wrzucam do słoika(tutaj, żeby nie ruszać- innowacja, musiałam skleic wieczko ze słoikiem trzeba bedize potluc, zeby wybrac, ale to dopiero jak się zapełni.)


Jakoś odezwała się we mnie tęsknota blogowania. Tyle czasu nic nie pisałam, że nie wiem co miałabym pisać,a ckliwe infantylne streszczanie dnia jakoś nigdy mnie nie kręciło, tęsknie za swoją "imaginacją" trzymającą mnie w jako takim pionie kiedy było najtrudniej. Chce mieć bloga z prawdziwego zdarzenia i takiego stworzę. Może kiedyś pokażę....



Wiecie co? Milo jest mieć chociaż jeden  komentarz pod tymi moimi głupotami, aż chce się ich więcej tworzyć:)