Soo jestem sama. Matura poszła w cholerę bo zaliczyłam roku z matematyki. Staram się sobie wmówić, że zrobiłam wszystko co mogłam, ale to chyba nie prawda. Znowu przytyłam i nie mam co ze sobą zrobić całe dnie. Odkąd nie chodzę do szkoły zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie mam przyjaciół. A moją przyjaciółka nie mówi mi jak coś jej się nie podoba od razu tylko zawsze czeka na moment aż wybuchnie i przytłacza mnie swoimi tak naprawdę wymyślonymi problemami, bo chyba stan w którym wszystko jest dobrze ją paraliżuje i czeka aż wszystko się zawali. Ok. Niech tak będzie. Dam sobie rade sama. Muszę dać. Tak naprawdę to chciałabym się uniezależnić. Chciałabym mieć swoje mieszkanie. Małe. Kawalerkę. Chodzić do pracy i uczyć się. Czasami zrobić melanż, a nawet sprowadzić sobie faceta na jedną noc. Tylko, żeby to było moje miejsce. Własne, takie jakie chciałabym żeby było. Chcę iść do pracy. Chce żyć. Przestać wegetować w moim pokoju. Mieć przyjaciół, znajomych. Po prostu nie być samotna.
Shion
12 maja 2013, 18:58Rozumiem cię bardzo dobrze bo sama przez to przechodzilam, jesli chodzi o faceta na jedną noc...zastanów się najpierw dobrze czy naprawdę tego chcesz, jeśli jesteś delikatna może cię to bardoz zranić, ale jeśli serio nie przywiązujesz się do ludzi...życie jest krótkie :P A te plany spełnisz na pewno powodzenia:)
biana18
12 maja 2013, 18:48tez nikogo nie mam, to smutne, ale ja nie pasuje do innych, nie jestem imprezowiczka... :c
Staphylococcus
12 maja 2013, 18:46Znam ten problem... Od pół roku siedzę sama w domu (na chorobowym)... Też wegetuję... ani się uczę ani pracuję...