Wiem ,wiem miało byc dzisiaj wazenie ,ale tak się rano śpieszyłam ,że zupełnie o tym zapomniałam ,sobota minęła szybko ,ale pogoda była okropna i już myślałam że nici z biegania ,ale się udało tyle że przy 13 okrążeniu zaczęło robić misię czarno przed oczami i myśłałam że już nie dam rady łyk wody i myślę dzsz radę jak nie teraz to kiedy i dobiegłam ,ale ciężko było.Mój błąd zbyt mało zjadłam i zabrakło mi energii ,pojechałam do sklepu zjadłam 2 banany i przeszło uffff .Niedziela była leniwa ,ale spacer z psiakami do lasu zaliczony i lody z córkami ,nie nie zjadłam ani jednegochoć pewnie ochota była ogromna ,ale walczę z sobą z własnymi pokusami ,wbrew temu co inni mówią że nie dam rady że nie wytrzymam i się poddam.Oni tak mówią a konkretnie to moja teściowa ale to mnie jeszcze bardziej nakręca ,jeszcze im pokażę na co mnie stać i wtedy będą przecierać oczy ze zdumienia .Dziś zjadłam trochę więcej pewnie apetyt przed@ ,ale damy radę wiec rano był serek ziarnisty z pomidorem ,banany chyba 3 ,ryba z puszki śledzik ,parę wafli ryżowych,soczek pomarańczowy.i jeszcze pewnie zjem coś lekkiego przed bieganiem ,jogurt zapewne aby znów nie było problemu z dotarciem do mety coby siły nie zabrakło.
Aga__
16 czerwca 2014, 17:33Wiesz co w tym wszystkim jest najfajniejsze ? Że następnego dnia po przebudzeniu jest się mega dumnym i szczęśliwym że wygrało się z pokusami. Świetnie! Gratuluję!