Kiedy odchudzałam się przed ślubem myślałam, ze moim problemem jest brak motywacji do ćwiczeń, dieta natomiast szła idealnie. Codziennie wieczorem staranie szykowałam sobie jedzenie do pracy, miałam zaplanowane co zjem na śniadanie, obiad, kolacje.
Teraz minęło 7 lat…
I okazuje się ze na brak ruchu to nie mogę narzekać, czasami jeszcze wieczorem orbi wjeżdża do salonu
Dieta jak dieta jem to co mam zaplanowane w portach posiłków
Ale to co się dzieje pomiędzy nimi 🤯🤯
Dziecko nie zje… dojadam po niej
Robię obiad… próbuje, smakuje, dojadam
Dzieciaki jedzą jakieś chrupki… co przejdę skubne po jednej
Kiedy dzieci jedzą kolacje to ja już jestem po swojej
Ale kurczę kiedy nie zjedzą do końca to żal wyrzucić 🤬🤬🤬
A najgorsze jest to ze robię to bez świadomości ze robię to zle, dopiero po czasie uświadamiam sobie ze przez cały dzień uzbiera się pokaźna ilość „zdobyczy”🤦🏼♀️🤦🏼♀️🤦🏼♀️
Muszę sobie zakleić ta paszcze 😷😷
Dzisiaj niedziela, a my z dzieciakami w domu bo tata o 17:30 jedzie na nockę🤷🏻♀️
Jeszcze się z nim niechcący pokłóciłam 🤦🏼♀️
bo młoda przechodzi sama siebie z 10 minutowymi drzemkami🤯🤯
Pięknej i słonecznej niedzieli życzę 😍😍