Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
aż się boję pisać.....


...żeby nie zapeszyć.....że biegam dalej! Że może tym razem się uda? Że bieganie wejdzie mi w nawyk, że się nie poddam i zrealizuje cel....
W poniedziałek zaliczyliśmy ok 5 km w 30 minut.
Dziś zamierzam powtórzyć ten sukces.
Odpukać nie miałam jeszcze kryzysu(stan ten charakteryzuje się wynajdowaniem najbardziej błahej wymówki byleby tylko usprawiedliwić się przed sobą że dziś nie mogę iść biegać) Może dlatego że o nich nie myślę. Pada, nie pada, ja padam ze zmęczenia, nie mam ochoty, chętnie porobiłabym coś innego.... jest tysiące wymówek ale nie myślę o nich. Po prostu ubieram dresy, czapkę i idę biegać. Traktuję wysiłek fizyczny jak....każdy inny obowiązek.
Trzeba i już.
Nie ma że boli.
Gdybym tylko jeszcze mogła powstrzymać się od jedzenia.....(przemilczę fakt że wczoraj rzuciłam się na schabowego, którego normalnie nie lubię.... ) Najgorzej jest po bieganiu. Mam wilczy apatyt....
Poczekam, może za kilka dni ustabilizuję swój żarłoczny apetyt....
  • grubasek266

    grubasek266

    27 lutego 2013, 11:45

    Wytrwałości życzę!

  • ita1987

    ita1987

    27 lutego 2013, 11:40

    5km w pół godziny to bardzo dobry czas! Sama chce zacząć od nowa biegać, bo zaniedbalam kompletnie odkąd mój partner życiowy i w biegania postanowił się roztyc :-)

  • Justkaaaaa

    Justkaaaaa

    27 lutego 2013, 11:39

    Dziękuje Ci swoim wpisem zachęciłaś mnie do biegania , chyba jutro do moich ćwiczeń włączę bieganie , bo mi się już znudził rowerek stacjonarny w domu Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości w dążeniu do celu

  • Niecierpliwa1980

    Niecierpliwa1980

    27 lutego 2013, 11:37

    Trzymam kciuki,apetytowi mówimy "nie" ...:-) Zazdroszczę biegania-ja jakoś nie umiem się zmobilizować,no i oddychać nie umiem podczas biegania.