Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wstrętny nałóg to....


...bieganie!!!!!Okropny.i jeszcze tak męczy!!!!! Jak założę że dziś będę biegać, to do wyjścia z domu bez przerwy o tym myślę! Jak coś mi pokrzyżuje plany wpadam w otchłań rozpaczy(tak jak po zjedzeniu tabliczki czekolady , litra lodów czy czegoś co miało poprawić humor a nie poprawiło) Jak już biegnę to zastanawiam się po co mi to? Po co się tak męczę? ale jak już dobiegnę do domu jestem przeszczęśliwa. I tylko to się liczy!!!!!
Dziś wybrałam najgorszą z możliwych pór na truchtanie. Wyszłam przed 13.00. W moim parku/lasku ludzi jak w mrowisku: dzieci na rolkach, hulajnogach,rowerkach, spacerujący rodzice, dziadkowie, pary, znajomi, psy itd. I do tego ten upał. Niby tylko 16 stopni, ale w słońcu i przy biegu 45(takie miałam odczucie) Było. Minęło. 
Efekt to 8 km w 48 minut
pod wieczór czeka mnie jeszcze jedno wyjście. Pobiegam z koleżanką po lesie. Tempo zdecydowanie wolniejsze, bo ona niedawno zaczęła, ale zawsze to ruch. a jak wrócę to może brzuszki porobię. Bo....chyba muszę dodać coś do tego biegania....  
  • iwona.xxxyyy

    iwona.xxxyyy

    1 maja 2013, 14:43

    no, no;) gratuluję, przetrwałaś najgorszą porę, a przecież wielu się zniechęca "publicznością".