Najgorzej jest utrzymać dietę wieczorem. Po całym dniu pracy, zadań. Siadam sobie w końcu zmęczona i wtedy dopada mnie głów. Coś by zjeść. Ale co? I wtedy pomysłów jest na pęczki! To co przychodzi do głowy przyprawia o zawrót... Fast foody, pizze, chińczyki... szybko i dużo, bo nie mam na nic siły. A zaraz potem włącza się ten okropny głosik: przecież Ci nie wolno! No i zaczyna się walka: zjeść czy nie zjeść? Presja, napięcie: z jednej strony jestem taka głodna, z drugiej przecież nie mogę, bo sobie obiecałam... Zwariować można! Tak było wczoraj... o 22. Na szczęście wczoraj się udało: banan i dwa ryżowe chlebki. Tylko boję się, że już dziś się nie uda. A jak się uda, to jeszcze jest jutro i kolejne kilka miesięcy... Co z tym zrobić? Na razie nie wiem...
fitnessmania
18 marca 2017, 21:40Musze się pochwalić, udało mi się w końcu schudnąć parę kilo, ale nie odbyło sie bez wspomagania, jest coś naprawdę dobrego, poszukajcie sobie w google - ranking środków odchudzających xxally
studentka_UM_Lublin
7 sierpnia 2014, 10:02bądź dzielna i nie daj się zachciankom! :) powodzenia! ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
bibendum1977
5 sierpnia 2014, 12:51nie mowi sie ''nie wolno mi'' .... tylko ''nie mam ochoty''. to pomaga. :-)