Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przedświąteczny poniedziałek


Witajcie, 

wczoraj rano pomyślała, że jeszcze 16 godzin roboczych i będę miała urlop😁 jak to brzmi urlop, bo to przecież przed świętami okres spiny, kiedy chcesz żeby wszystko było dobrze i dobre. Tata był ze mną i byli milion tych samych pytań, a zaczęło się od godz. 10 ,,jak ją do domu wrócę"  i chyba już po godz. 15 miałam dosyć bo podniosłam głos i usłyszałam od taty ,,dobrze już nie pytam bo ty się tak denerwujesz" tata kocham cię!. Po pracy pojechaliśmy zawieść młodego na niemiecki, potem tatę do domu, potem młodego z niemieckiego na angielski i super o 18 jesteśmy w domu. Mąż zapalił świeczkę (uwielbiam palące się świece),pewnie pomyślał, że będzie to romantycznie 😁😁😁, a ja poszłam do kuchni i zaczęłam robić uszka i tak sobie robiłam, że zrobiłam 150 sztuk. Nawet nie wiem kiedy to zrobiłam i wyszły nawet ładne; takie malutkie, równiotkie 😁. Dzisiejsze popołudnie zapowiada się spokojnie, ale jak będzie? Zobaczę... Odkąd tata jest u mnie aktywność fizyczna w postaci treningów itp. Poszły w odstawkę z bardzo prozaicznego powodu - nie mam czasu lub jestem za bardzo zmęczona. Zauważyłam, że częściej sięgam po słodycze, ale nie dlatego, że ich mi się chce tylko bardziej z nudów. Wczoraj usłyszałam ,,komplement" -,ale ty masz mache i podbródek". Miłe rozpoczęcie tygodnia, nie ma co... A jak przygotowania u Was?  Pozdrawiam i dobrego dna