Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jutro październik


I jak przeczytałam ostatnio, rozpoczynam akcję ,,-30 do sylwestra" 😀. Nie, nie to nie moja akcja, i tak wystarczy, że oszukuję samą siebie. Bo w głowie niby poukładane, ale jak przychodzi co do czego to głowa sobie, a działania sobie. Po ostatnich dniach z tatą widzę ile mnie kosztowała cała ta sytuacja. Czuję jak cierpi moje ciało i serce. Niby coś robię, niby nie jem słodyczy (akurat), niby jestem aktywna fizyczna, a jestem wielka...nalana, otłuszczona. Moje ciało jest pełne bólu i zmęczenia, głowa krzyczy wrzuć na luz i zagłusza słowa męża ,,idziesz w dobrą stronę" no bo jak w dobrą stronę kiedy jestem wielka i mam oponę na brzuchu zwisające ramiona ... Potrzebuje odpoczynku, ale wiem, że jak wrzucę na luz to do aktywności nie wrócę, a słodyczy będzie w domu więcej. Za oknem piękne słońce choć zimno i rano już są przymrozki. Na razie nie widać tej pięknej złotej, polskiej jesieni 😛. No ale po raz kolejny będę próbować, moje spotkania, które miały być teraz zostały przesunięte na listopad więc może to jakiś mały znak? Jakaś szansa, kopniak aby wziąć się w garść?

pozdrawiam jeszcze wrześniowo