Ostatnio mam mega fazę na piękne pośladki!
Jak była ładna pogoda i nie miałam wrażenia (jak dzisiaj) że urwie mi głowę przy samym tyłku wychodząc na dwór - biegałam. Sama, bo moja towarzyszka nie mogła. 45 minut, 6 km. - to moja tradycyjna trasa.
Później pogoda się popsuła a wraz z nią mój nastrój. Nie chciało mi się ćwiczyć, nie chciało mi się nic. Miałam weekend mega podjadania. Na szczęście zostało mi trochę zdrowego rozsądku i dalej trzymam się w moim postanowieniu - post bez słodyczy. I ważę 55 kg czyli spadł mi kilogram od poprzedniego ważenia.
Jestem leniem w gorącej wodzie kąpanym i tyle. Do tego roztrzepanym. I mam słomiany zapał. Tak dobrze mi się ćwiczyło i przestałam.
Chyba znalazłam na to złoty środek. Nie jestem w stanie chyba jeszcze ćwiczyć codziennie. Ale jeśli robię przerwę, musi być to przerwa jednodniowa. Wtedy jestem jeszcze w 'ćwiczeniowym ciągu' i łatwo mi do ćwiczeń wrócić..
Jeszcze do lata troszkę czasu. Chociaż cholera łatwiej mi było schudnąć gdy ważyłam 63 niż teraz, zdecydowanie.
Ale tu nie chodzi nawet w stu procentach o te schudnięcie, tylko o zdrowsze jedzenie, sport dla zdrowia, wewnętrzny spokój - to jest najważniejsze. Żeby ten styl życia utrzymać.
Koniec gadania! Niedługo idę na uczelnię i wracam po 20 ale chcę wieczorem trochę poćwiczyć : )
pola1105
17 marca 2014, 15:21też się wzięłam za siebie, jeśli chodzi o ćwiczenia. staram się minimum 3 razy w tygodniu być aktywna - rolki, chodzenie po bieżni, jakieś truchtanie. oprócz tego jestem już po połowie przysiadowego wyzwania, bo też zachorowałam na ładne pośladki ;D