Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
paskudny był wczorajszy poniedziałek...


Po trzech dniach spędzonych w górach wróciłam pełna zapału do nowej walki z tłuszczykiem, a spodnie stały się trochę luźniejsze, ale...nadszedł poniedziałek i :
- dieta ok.
-zahaczyłam autem o płot (własne auto i własny płot)
- nadepnęłam na grabie i dostałam nimi po twarzy,ochroniły mnie okulary,ale twarz w okolicy oka strasznie boli
- ktoś rzucił jajkiem w okno wystawowe mojej firmy (mam podejrzenia,że byli to robotnicy, którym nie daję żyć z powodu partackiej roboty jaką wykonują na mojej posesji)

NO ŁADNY BILANS JAK NA PONIEDZIAŁEK NO NIE?
ps. jeszcze umyłam 5 okiem i powiesiłam 4 firani ( i nawet nie spadłam!)- to w ramach ćwiczeń.
Dziś wtorek już ok. dieta też utrzymama. Jutro jadę  z samochodem na oględziny a potem do warsztatu na naprawę. Myślę,że dostanę auto zast ępcze i będę mogła pojechać wreście na basen. Papatki!