Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zaczynam od NOWA


Hej hej :D 

dawno mnie tutaj nie było, ale to wszystko przez to, że trochę czasu nie było, a ja przyznam się szczerze nie robiłam nic dla odchudzania. Jadłam różne rzeczy w dużych ilościach. Czy przytyłam? Tak, ale to tylko wtedy jak nie jadłam regularnie po określonej ilości posiłków. Czy dużo mi przyszło kg? Otóż nie. Moja waga przeważnie wahała się pomiędzy 72 a 75kg. Teraz jest okres zimowy i nie chce mi się za bardzo pić tyle płynów ile powinnam - wiem, że to duży błąd no ale nie mogę się zmusić. Odeszłam od 5 posiłków dziennie - czasami po prostu nie mam na to czasu, ale dbam o to, żeby minimum te 3 były. Nie ćwiczyłam nic przez ten okres. Nie chciało mi się. Jedyne co to z psem wychodziłam, jednak na krótsze spacery a to wszystko spowodowane było pogodą (zimno). Aktualnie moja waga wynosi 72,89kg (pomiar z dzisiaj), gdzie wczoraj była wegańska pizza oraz dużo ciast - świętowaliśmy dzień mężczyzny. Nażarłam się tak, że mnie brzuszek bolał ;(. W końcu zrozumiałam, że do celu muszę włączyć jakieś ćwiczenia. Zaczynam wykonywać ćwiczenia, które znalazłam kiedyś na facebooku. W lutym przez parę dni je wykonywałam i zauważyłam pewną zmianę w sposobie leżenia na mnie spodni. Jednak nie jestem do końca pewna, co spowodowało tą zmianę, dlatego postanowiłam, że teraz będę je regularnie robić i opisywać swoje spostrzeżenia - jeżeli zmienią moją sylwetkę to Wam tutaj je podrzucę. Postanowiłam również, że postaram się wrócić do regularnego pisania raz w tygodniu (przeważnie sobota lub niedziela). 17 marca na pewno nie umieszczę wpisu, bo jadę wtedy z chłopakiem do Krakowa (udało mi się kupić bilety w cebulowej cenie - 4zł w dwie strony za 2 osoby :D ). Co do jedzenia. Zmieniła się u mnie strasznie kaloryczność. Zjadam jakieś 2 tysiące kalorii, ale nie grubne. Pozwalam sobie na dużo rzeczy - czasami aż za dużo. W zeszłym tygodniu ze 2 razy byłam na kebabie z frytkami plus raz pizza. Waga wahała mi się między 72,6 a 73 - także mały skok przy takiej ilości fast foodów. Mój żołądek jest teraz jak zegarek. Sam się dopomina o jedzonko. Dzisiejszy dzień tj. 11 marca 2018r. traktuję jako pierwszy dzień rozpoczęcia walki o swój wygląd. Zdjęcia już zrobiłam, pomiary też - chcę zobaczyć jaki będzie rezultat za miesiąc, później 2. Co do siłowni to się jeszcze nie przekonałam tzn. z jednej strony bardzo bym chciała na nią chodzić zaś z drugiej nie wiem czy znajdę czas. Jeżeli ktoś kto czyta ten pamiętnik też się zastanawia nad tym czy warto kupować karnet na siłownie to może niech zrobi tak jak ja. Postawi sobie jakiś cel = ćwiczenia. Będzie je wykonywał przez miesiąc i zobaczy, czy po miesiącu faktycznie dalej ma ochotę na więcej ćwiczeń, czy sprawia mu to przyjemność oraz czy jest w stanie wygospodarować odpowiednią ilość czasu. Bo w końcu po co płacić za coś z czego się nie skorzysta? Często spotykam się ze znajomymi, którzy mają karnet, ale z niego nie korzystają. Nie rozumiem po co coś takiego. Płaci się w miesiącu po 80-90zł tylko po to żeby raz pójść na siłownie. Trochę słabo. Teraz i tak zmienia się pogoda więc można wyciągnąć rower i pojeździć. Gwarantuję, że jest o wiele lepsza zabawa niż na siłowni. Te momenty, kiedy musi się wyminąć wszystkich pieszych, którzy nie reagują na dzwonek lub idą ścieżką rowerową. Aż ma się ochotę rzucić soczystą k**wą. To dodaje kopa, bo będąc wkurzonym zaczynamy szybciej pedałować. Oczywiście nie tylko zdenerwowanie lepiej wpływa na nas. Kontakt z otoczeniem, możliwość pozwiedzania. Czemu by nie zamienić auta/autobusu na dojazdy do sklepu/pracy. Są różne koszyki na rower, do których z pewnością zmieszczą się zakupy  o ile nie jest ich za dużo (jak np. 5 butelek po 5l wody) :p. Uważam, że chodzenie na siłownię tylko po to, żeby poćwiczyć na rowerku lub pobiegać na bieżni mija się z celem. Dlaczego? A no właśnie dlatego, że to wszystko można zrobić na świeżym powietrzu, można też kogoś poznać, bo niestety w tych czasach ludzie się tylko mijają i nic miłego sobie nie powiedzą. 

Także miało być krótko, nie wyszło... Pojawię się z wpisem sukcesów i porażek 18 marca. A do tego czasu skupię się na ćwiczeniach! (puchar) Trzymam kciuki za wszystkie osoby, które walczą. Mam nadzieję, że już niedużo pozostało do Waszego ukochanego celu. Nie poddawajcie się tylko walczcie, bo nie robicie tego dla kogoś, a dla jedynej osoby, z którą spędzicie całe życie, czyli siebie. Niech każda z Nas lub każdy stanie na swoim podium w niedługim czasie - tego sobie i Wam życzę. (puchar)