Rzadko tu piszę, ale tak jakoś mi się nie chce :D
Przeszłam na dietę Fultona "Six weeks to omg!", wcale tak trudno nie jest na niej wytrwać, cm spadają i to jest piękne! Rano zimna kąpiel, ja biorę zimny prysznic, pewnie pomyślicie, że jest mi zimno, ale nie, dopiero jak wyjdę z wanny, ale to zawsze tak jest, potem powinnam wypić czarną kawę, ten punkt diety odpuszczam, nie lubię kawy, ewentualnie jak sobie przypomnę to wypiję herbatę ;D. Śniadanie dopiero jakieś trzy godziny po wstaniu. Więc ja biorę sobie do szkoły kanapkę + jakiś owoc, najczęściej jabłko lub banan, to mi starcza do popołudnia, przychodzę do domu i zjadam normalny obiadek, żadne tam warzywa na parze, tylko to co mama zrobi, a gdy nic nie robi to najczęściej jem ryż, który uwielbiam. No i później kolacja, jakaś kanapka, dwie, co tam wygrzebię z lodówki, nawet zdarza się, że zjem jakieś słodycze do obiadku. Zbyt wielu wyrzeczeń nie mam. Wcale tak trudno nie jest wytrzymać bez śniadania. Pewnie zaraz za to zostanę zjechana, że nie jem śniadania, itd... Ale wisi mi to. Łatwiej mi być na diecie, która ma konkretne założenia, bo wiem, że muszę się czegoś trzymać.
A, no i ruch, to podstawa oczywiście. Chciałam ćwiczyć Callanetics, ale wolę coś, po czym jestem cała mokra i wiem, że dałam z siebie wszystko. Niby po Callaneticsie są efekty, ale nie ma tej radochy po zakończeniu treningu, tego potu, z którego jeszcze bardziej się cieszę. Ale myślę, że co jakiś czas poćwiczę to sobie, tak dla urozmaicenia. Dzisiaj wzięłam się za Zumbę z takim fajnym Panem z youtube. Świetne jest! Nie dobrnęłam do końca, co prawda. Ale zawsze jak ćwiczę przy takich wyciskaczach potu, to mam taki ubaw, tak się cieszę podczas ćwiczeń :D Wiem, wiem, to głupie, ale wtedy na mojej gębie jest jeden wielki banan. :D Także polecam sport, dobry humor gwarantowany. ;-)
To może jakieś motywacje się przydadzą ;d
TO TERAZ JEST MARZENIEM, ALE NIEDŁUGO BĘDZIE RZECZYWISTOŚCIĄ. NIE PODDAJEMY SIĘ DZIEWCZYNY, ZA TRZY MIESIĄCE TRZEBA WSKOCZYĆ W SZORTY! :-)