Tak na chwilkę wpadłam, bo zaraz do lekarza zmykam. oto moje dzisiejsze menu:
śniadanie: 2 kromki razowca, jajecznica: 1 jajko, 3 pieczarki, 1 plasterek szynki na 1 łyżeczce oleju;
śniadanie 2: fitella z jogurtem.
resztę dodam wieczorkiem, bo jeszcze pomysły nie mam ...... jedno jest pewne, żadna opcja z poniższych nie wchodzi w rachubę:):):)
wróciłam od lekarza i jestem pełna pozytywnych emocji.... zaczynam wierzyć że wreszcie los się nam odmienił, mamy naszą malutką Emilkę i budowa NASZEGO WŁASNEGO DOMKU niebawem rusza>>>> żyć nie umierać. mam nadzieję, że to co złe już za nami i nigdy nie wróci... teraz będzie już tylko dobrze:):):) nawet powoli zaczynam wierzyć, że i z tymi wstrętnymi kilogramami sadła uda mi się wygrać...
a oto dalszy ciąg mego dzisiejszego menu:
obiad: brokuł i obsmażona pierś z kurczaka polane sosem tzatzyki:)> pychota
kolacja: activia
idę spać bo padam z nóg..... do zobaczenia jutro:)
bellissimaa
30 marca 2009, 11:43kochana ja po porodzie miałam też 97,a teraz waga powolutku spada-życzę Ci powodzenia w dietkowaniu.