Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sił jakoś brak...


waga z wczoraj 81,0... dziś 81,3kg... zarówno dziś jak i wczoraj kilka wpadek było niestety, ale nie na tyle poważnych by się tu chłostać....

menu:
śniadanie: 2 kromki razowca z pasztetem i pomidorem
śniadanie 2: kawa z mlekiem + cukier + 2 szt delicji
obiad: talerz zupy jarzynowej
podwieczorek: 2 kanapki z pasztetem i ketchupem
kolacja: 2 kromki drożdżówki z masłem i miodem
i niestety przed chwilą 2 plasterki szynki i piętka chlebka z masłem i krakowską (robiłam mężowi kanapki bo wstaje o 1.00 w nocy i podjadłam>>> wściekła jestem że się skusiłam).

Ostatnio mi jakoś tak zimno i nie mam siły na nic... najchętniej wcinałabym chleb nawet nie ważne z czym... od jutra muszę się za siebie porządnie zabrać i wreszcie ćwiczyć muszę zacząć... ojjjj, jakoś tak sił nie mam żyć... idę spać, jeszcze się przytulę do tych wielkich barów, bo niebawem bary opuszczą nasze legowisko niestety... jutro jak wstanę (zapewne o 5.30 :( ) dzień będzie piękniejszy.... pa