Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
weekendowo...


zacznę od wagi... dziś 80,4 kg...  huraaaaa, bo wczoraj było 80,9... pieron wie skąd się taki wzrost wziął, ni z gruszki ni z pietruszki....

od dziś postanowienie poprawy i oto wyniki:
śniadanie: 1 kromka razowca i kaszanka z cebulką
śniadanie 2: kawa z mlekiem i cukrem + BELVITA
obiad: talerz zupy ogórkowej>>> pyszniutka mi wyszła
podwieczorek: 2 kromki razowca z wędlina i chrzanem
kolacja: serek brzoskwiniowy + bakalie (morelka, śliwka suszona, dynia i słonecznik)

Jeszcze tylko kubek gorącej czerwonej herbaty wypiję i zmykam do spania, bo Malizna dziś o 5,30 wstała i ja choć powinnam się już przyzwyczaić do takich pobudek, za nic nie mogę się pozbierać...

Jutro w planach superaśny obiadek: kaczka pieczona:):):) a do tego ziemniaki pieczone i buraczki na ciepło lub surówka z marchewki, jabłka i pora... mniam:):):)

Kupiłam wczoraj preparat wspomagający LINEA, już po raz kolejny zakupiłam, bo wydaje mi się, że jakoś tak lepiej waga idzie w dół, jak się ją łyka... nie wiem czy to fakt, czy tylko mi się tak wydaje bo potrzebuję w coś wierzyć...

od trzech dni nie ćwiczyłam, jutro pewnie też mi się nie uda... jakoś mi z tym źle... znów ja się nie liczę... w poniedziałek aerobik... jak będzie mąż w domu to idę nieodwołalnie (pod warunkiem, że stanik sportowy kupię, bo w starym luzy i cycuszki prawie o brodę mi się obijają)...

ok, zmykam
buziaki moje Laseczki