Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zaginęłam, ale już jestem...


przygotowania do urodzin córy zatraciły mnie na ponad tydzień...

waga nie rewelacja ale dziś było 78,7

z dietką licho, niby się nie obżeram ale od soboty do wczoraj wcinałam ciasto urodzinowe (w ilościach umiarkowanych) wczoraj soczewicowa, dziś krupnik

Kochane moje>>> przepis wstawię jak tylko znajdę chwilę, sama go dostałam od jednej "bardzo dobrej ZNAJOMEJ" i posmakowała mi bardzo, mężowi również, tylko coś dzieci nie bardzo chcą jeść...

od kilku dni zamieszanie, bo musieliśmy kupić drugie auto, to co mamy jest w rozsypce, a ja jak mąż w trase na kilka dni pojedzie jestem uziemiona... teraz to czuję najlepiej bo obie córy są chore, a ja żeby do lekarza jechać muszę teściów się prosić.... no, ale już po sprawie, od jutra w garaży będą stały sztuki dwie:)

tak jak pisałam, dziewczyny moje chore... ja mam dwie noce nie przespane i czuję, że ta lepsza nie będzie.... wybaczcie, ale idę spać, każda minuta snu jest dla mego organizmu na wagę złota....

pozdrawiam i pewnie napiszę w sobotę, bo wtedy kończę dwa miesiące diety... wynik chyba mizerny będzie, ale cóż począć.... buziaki:)


  • martiszonn

    martiszonn

    30 listopada 2012, 09:26

    Życzę córeczką szybkiego powrotu do zdrowia, i Miejmy nadzieje że kolejny miesiąc będzie lepszy w naszym dietkowaniu pomimo tych nadchodzących świat :)