Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
KONIEC NIEDZIELI+foto papu


Niedziela...

Miała iść do kościoła na 12.30, ale że wstałam o 12.41 to nie poszłam i mam wyrzuty sumienia, miała zaiar chodzić co niedzielę, jak to robiłam kiedyś. A że kul to moja uczelnia to byłam tydzień temu w kościele studenckim na uczelni.

Za tydzień (już!) zerówka z Katolickiej Nauki Społecznej- brzmi dziwnie bez sensu jak się studiuję prawo, ale nie spodziewałam się że ksiądz z którym będe miała zajęcia będzie potrafił powiedzieć na tyle ciekawych rzeczy!

Wcale nie było mowy o „powinniście wierzyć i się modlić” ani nic. Mówiliśy o encyklikach w których były zawarte zrozwiązania ekonomiczne jak się pozbyc ploretariatu, ale nie będę się tu zachwycać.

Zaskoczyło Mnie to na plus, wykładowa (ksiądz) z ogromną charyzmą i wiedzą, znający wiele języków obcych a przy tym nie jakiś ortodoksyjny chrześcijanin z misją wśród studentów.

Leniwa niedziela? Hm...pakowałam graty bo jutro zmieniam stancje, jak ja tego nie lubię.

Śniadanie: jęczmienne na mleku+jabłko+kokos+cynamon

Obiad: medalion z łososia, ogórek, sałata, pomidorki i musztarda

Przekąska; jabłko

Na mieście: mc donald (niestety) ciastko z cynamonem i latte

Kolacja: kefir 0%, wiśnie, sezam (łyżeczka)

Ćwiczenia:

9 min cardio-bi fit (ale to ciężkie)

Mel b pośladki- 8 min

I spacer po ogrodzie saskim