Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
fotomenu+opinia o nowej diecie Raw Till 4


Witajcie,

pomimo faktu, że zaglądam nie pisałam wcale w ostatnim czasie. Wcale nie poległam jakoś szczególnie na gruncie wagi, choć z jedzeniem...dużo niezdrowo i cóż...pysznie.

Mniejsza z tym, żeby pisać trzeba mieć o czym, a ja jakoś nie czuję potrzeby uzewnętrzniania swoich porażek odnośnie zdrowego stylu życia. Jeszcze kogoś zdołuję.

  • Ale przejdźmy do meritum, czyli jadłospisu:
  • śniadanie: bułka z ziarnami posmarowana serkiem białym, pomidor, ogórek, rzodkiewka po pół plastra wędzonego łososia, oliwki, kiełki, szczypiorek

#wy też lubicie zrobić piramidę z kanapki i walczyć o to, by wszystko nie pospadało w drodze do buzi?

  • Przekąski: -pół papaji
  • -jogurt owocowy

#swoją drogą jest nieziemski w smaku i niedrogi, w lidlu za 1.11 bo niby jakiś festiwal smaków. Cóż ciekawe połączenie, a w dodatku pyszne i znalazły się kilka kawałków owocu (smoczego) w środku. Fajna jakość, nie mam nic do zarzucenia:)

  • Obiad:pół kupionej surówki, rzodkiewka, pół pomidora, pieczona resztka cukinii, trochę keczupu i oliwek, szczypior i kurczak na oleju arachidowym (smażony)

Kolacja po treningu: bułka ciemna, serek biały, jajko (zjadłam przed zdjęciem), warzywa jak na śniadanie

Ćwiczenia:

32.20min-5km

2 tys metrów na wioślarzu

spacer

Postanowiłam zmienić podejście, jadłam już na milion sposobów wierząc, że będzie to mój NOWY STYL ŻYCIA, moje nowe, pełne energii, zgrabne JA.

Nic z tego, a porażką okazało się RAW TILL 4, dla tych, którzy nie wiedzą o czym mówię odsyłam do linku w polskiej wersji.

https://www.youtube.com/watch?v=CZ2O2ipj43Y&list=UU7Cvj6tvte_t4fnvb_oqR7A

Powiem tak: energie miałam owszem. Część tej energii przeznaczałam na targanie bananów do domu i odwiedzanie żabek, bo przecież MUSZĄ BYĆ DOJŻAŁE.

Minus: w życiu nie wyobrażałam sobie siebie jedzącą tak przez całe życie.

Ja chodząca z wielką torbą owoców na uczelnie i obierająca codziennie kilo ziemniaków na obiad.

Plusy są takie: można jeść DUUUUŻO.

Wysokowęglowodanowa, niskotłuszczowa dieta wegańska.

Może jest skuteczna, na internecie aż roi się od filmów na ten temat ale spójrzmy prawdzie w oczy: wyklucza społecznie. Miałam wesele mojej kuzynki: na stole pełno ciasta, surówka, ryby, mięcho i wóda, owoców kilka dla ozdoby stołu. Idąc tymi zasadami powinnam pić wódkę i jeść owoce, najlepiej z kilku stołów bo mało ich było.

Ale powiedziałam dość, wesele jest raz. Nie wiem ile zjadłam, na tyle dużo że po wypiciu sporej ilości wódki zachowywałam się jak człowiek:)

Poza tym nie sposób się nie złamać i mimo że wiele, wiele jadłam, to i tak chodziłam zła na cały świat, za jakie grzechy muszę tak cierpieć.

Ktoś ma jakieś doświadczenia z tą dietą?

I NA KONIEC JA, STARAJĄCA SIĘ NA NOWO ŻYĆ ZDROWO, BEZ BAWIENIA SIĘ W DIETY

Trzymajcie się i pamiętajcie: nie da się całe życie być na diecie, jak się odchudzać to po prostu zgodnie z starą babciną zasadą:

MNIEJ ŻREĆ

ŻREĆ ZDROWO,BEZ SŁODYCZY

WIĘCEJ SIĘ RUSZAĆ