Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jakos leci...


Juz pewne ze na swieta jade do Polski wiec wzmorzona motywacja zeby im wszystkim szczeki opadly, ale jak na razie w praktyce nie idzie tak dobrze.

skacze na tej skakance niby z pasa spadly cm bo widze po ubraniach, ale lydki takie twarde i wgl waga dalej 64 choc rano mialam wrazenie 65 zobaczymy jutro.

Dieta tez do poludnia ok a po poludniu wszystko co sie nadaje do jedzenia heh i jak tu dac rade.

Chce cwiczyc z ta Chodakowska, ale moj komputer oszalal i nie moge filmow w necie ogladac i znowu wszystko sie sprzysiezylo przeciwko mnie;(

Moje brzuszki  to w sumie tez jakby ich nie bylo, robie te super brzuszki niepelne i tak mnie juz caly kregoslup boli, ale doszla ta szkola i bede pomagala kolezance pilnowac dziecko malutkie wiec czas na jedzenie mi odpadnie heh i na spacerach powinnam zyskac wiecej.

co do dzisiaj to;

-2 kromki chleba ciemnego, twarozek cebulowy, pomidor herbata

- pol  kanapki  z maslem i wedlina z kurczaka, woda

-druga polowa kanapki, pomidorki koktajlowe, herbata

- banan. jablko, pomarancza

- zielona herbata, szalwia

Do tego male grzeszki o ktorych nie pisze bo zreszta jak zawsze u mnie nie moze byc za malo kalorii heh zawsze musze dobic do 1500.

 

 

mam nadzieje ze u Was idzie lepiej, bo razem z ta pogoda jakos mi sie odechciewa.

Kciuki trzymam za Was i pozdrawiam goraco, wbrew pogodzie;))