Ostatnie trzy tygodnie wymknęły mi się spod kontroli. Jadłam co chciałam, były jagodzianki, lody, coś do chrupania, dobre książki, trochę złapałam lenia, humorki bywały różne, było gorąco, luźne sukienki. Tak jakoś wyszło. Chyba nie żałuję. Niestety taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Boję się wejść na wagę, nie ma co. Może za tydzień. Najgorsze, że chwilowo nie mam ciśnienia na odchudzanie. A powinnam. Na koniec sierpnia muszę być w formie, bo jedziemy na hm... coś w stylu potrójnego urlopu.
Będę zaczynać od początku :)
OnceAgain
21 lipca 2014, 08:02Wejdziesz na wagę to od razu się zmobilizujesz :)
angelisia69
21 lipca 2014, 04:55No to skoro juz sie wylenilas,to tera trza z powrotem wracac na dobre tory ;-) Powolutku,zdrowe jedzonko i cwiczenia