Znowu mnie życie pochłonęło. Nie potrafie juz tu systematycznie pisać. U mnie raz lepiej raz gorzej. Teraz przed świętami same rodzinne imprezy, Barbórka, Mikołaj, urodziny czyli obżarstwo...Mój trening to tylko krótka tabata przysiadowo-pompkowa i czasem ćwiczenia od fizjoterapeutki bo na nic więcej nie ma czasu :) ale nie przejmuję się. Święta nie długo, Adwent jest. Staram się skupić na Bogu i rodzince. Od Nowego Roku stawiam na detox. Chce sie pozbyc syfu z organizmu bo ostatnio miałam jakąś wysypke i uznałam to za ostrzeżenie przed chorobami. Chcę wyrzucic mleko z diety i zbędne węglowodany. Jak pamietacie zawsze uwielbialam weglowodany ,szczególnie makaron itp a zdrowie najważniejsze. I wiecej soków. Już teraz się przymierzam. Pije herbatki ziołowe i czystek. Narazie jeszcze karmię. Mięśnie na brzuchu schowane ,widać trochę jak się ponapinam, może wyjdą na wiosnę, po detoksie, kto wie
, narazie mam zakaz na brzuszki, tak polecila fizjoterapeutka ktora pomaga mi wzmacniać mięśnie głębokie( warto jak się ma wiecej dzieci i stosuje naturalne metody
) Co do skóry to jak zawsze polecam suchy masaż i smarowanie.
Pozdrowionka
Ps. i zapomniałam dodać że po tych wszystkich cierpieniach ,ranach i odciąganiu udało się wrócić do karmienia naturalnego bez dokarmiania ! Warto było walczyć.