tak jak w tytule prawdziwa depresja.. wchodze na wage a tam... 67.5...!!! co to jest?? nigdy tyle nie wazylam od czerwca.. jestem zla na siebie.. i zastanawiam sie co ja takiego zlego zrobilam.. nic smażonego.. ale za to slabosc do slodyczy..:( jutro wszystko co bedzie znajdowac sie w moich ustach przechodzi obrobke w parowarze.. + godzinny wysilek fizyczny.. ciezarki i fitness.. to przez to ze mam tendencje do tycia.. figura jablko.. nienawidze.. ale akceptuje.. Daj mi sily zebym to wszystko wytrzymala... Ostatni posilek JABŁKO godz 18. a o 17.30 kasza gryczana z warzywami + sos pieczarkowy zeby nie bylo za sucho. Jutro zaczynam nowe wyzwanie o wymarzona sylwetke
gaja87
7 stycznia 2012, 23:20Powodzenia! Słabość do słodyczy to upiór, ale myślę, że można go pokonać;) Ja właśnie próbuję ;)
rozowabiedronkaa
7 stycznia 2012, 22:37Nie można się załamywać tylko wziąć się w garść i iść dalej! Powodzenia! ;)
vila1602
7 stycznia 2012, 22:34jutro Ci przejdą te nerwy :):):) ale jak najbardziej będę Cię wspierała a nawet przejdę na diete razem z tobą :):):)