Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Korci mnie, oj korci niesamowicie ... :)


Witajcie :)

Pozytywny, aczkolwiek nieco bez historii dzień. Wreszcie troszkę pospałam. Tatko obudził na jajeczniczkę, z pomidorami - tylko tatuś robi taką pyszniutką:) Po jedzonku trochę poszperałam w necie i stwierdziłam, że ... mam ochotę poćwiczyć :P No to poćwiczyłam, hihihi;) Troszkę popracowałam nad nowymi karteczkowymi zamówieniami, zrobiłam tatusiowi obiadek (mielone - caaaaaała góra mielonych) - do czwartku mu wystarczy, a co będę codziennie przy garach stała:) Żeby nie było, że tylko tata ma jeść cały tydzień to samo to i dla siebie zrobiłam cały gar jedzonka - miało być coś a'la leczo:) Do garnuszka wrzuciłam pierś z kurczaka, pomidorki z puszki, cukinię, paprykę czerwoną, zieloną i żółtą, cebulkę, doprawiłam do smaku solą, pieprzem ziołowym i caaaaaałą górą ziół prowansalskich - wyszło całkiem smakowe:)

Wracając, a w zasadzie nawiązując do tytułu posta korci mnie żeby wejść na wagę. No woła mnie skubana spod zlewu ile razy tylko przestąpię próg łazienki. Ale ale - na razie nie dałam się jej :) Daję radę, stawiam jej dzielnie czoła.

Jest jeszcze druga rzecz - korci mnie żeby do niego napisać:( Nie odzywa się od ubiegłego piątku, już ponad tydzień, ja też nie:( Jest mi smutno, jest mi źle, chociaż z rozstaniem pogodziłam się już i na nic nie liczę. Tu też muszę być dzielna i się trzymać :( Brakuje mi go:( Podobały mu się moje karteczki, jedną zrobiłam specjalnie dla niego ale niestety nie zdążyłam mu jej dać :( Dostał serce, dostał klucze, użył ich, a potem zgubił, a sreducho wyrzucił...W środku coś o uczuciach i nasze wspólne zdjęcie :( Kartka leży na dnie szuflady - może powinnam ją zniszczyć? :( Przecież już w nas nie wierzę...



Kończąc bardziej pozytywnie wszystkich serdecznie zapraszam do polubienia mojej stronki na facebooku i udostępnianie jej u siebie. Za każdego "lajka" kilogram w dół:P Hehe, gdyby to tylko było możliwe ;)

https://www.facebook.com/KartkiZaproszeniaCardmaking