To wszystko przez Niego. Wyjechał i w końcu postanowił wrócić ...
Nie zawracałam Mu gitary zwierzeniami w tonacji "kochanie już wkrótce będę jak młoda łania!". Tak przez telefon, to mi się nie chciało gadać. Obwieściłam Mu przy porannej kawie, ze TA półka w lodówce jest moja. TEN chlebek też należy do mnie, a TĘ WODĘ MINERALNĄ Z KOLOROWĄ KOKARDKĄ wzięłam na wyłączne posiadanie! Przyjął na klatę ... w ogóle zgodny był, bo chyba trochę stęskniony.
Jednak zanim przyjechał postanowiłam się trochę przygotować. Ogarnęłam chałupę, poukładałam pranie i pojechałam na zakupy. Dla Niego! Wrzucałam do koszyka to, co lubi. I tę cholerną kiełbasę pieprzową też. A On przesunął powrót o 8 godzin.
Także tego, no ....zeżarłam pęto ...