Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
białe szaleństwo



Ech, ta zima! Już dawno nie było takiej porządnej zimy. Ostatnia, podobna do tegorocznej była jakieś 4 lub 5 lat temu. Wtedy też nie można było oprzeć się zimowemu szaleństwu. Nakupowałam sobie wtedy takich zimowych gadżetów, które na następne zimy nie były potrzebne. Mam na przykład taką puchatą, bordowo-czarną czapkę uszatkę, która grzeje tak, że można by ją nosić na dalekiej północy i z powodzeniem nie wychłodzić nawet uszu. Mam też nigdy nie używane frotowe getry w różnych wzorach i kolorach. Te, to mogla bym chyba nosić zamiast butów, hehehe. Mam też inne niepotrzebne rzeczy, jak nauszniki, szaliki o kilometrowych długościach i sama nie wiem co jeszcze.
Matko, poco ja nakupowałam te wszystkie pierdoły? Jedyną zaletą tych wszystkich rzeczy jest to, że mimo zdobytych przeze mnie w międzyczasie kilogramów, ciągle pasują.
Ale nie o tym chciałam pisać a o szaleństwie na stoku.
No więc mam taki jeden ulubiony stok w Wiśle, na którym wyżywam się od lat. Pamiętam, jak na tym stoku było tylu narciarzy (bo snowbordów jeszcze nie było), że wyciąg był załączany tylko wtedy, gdy wszyscy zjechaliśmy na dół. Pamiętam, jak wywinęłam tam takiego orla, że mój wtedy jeszcze nie mąż miał przerażenie w oczach, a ja straciłam na chwilę świadomość. Pamiętam, jak instruktor, z którym dopracowywałam swoją technikę powiedział mi: "To ja tu decyduję! To ja mam rację! Będziesz robiła tak jak karzę!!! I bez pytania się nie odzywaj!" Był naprawdę świetny, ech. Pamiętam jeszcze wiele innych rzeczy, które powoduję mój sentyment do tego miejsca.
Niestety (dla mnie niestety) właściciele, zarządcy czy też ajenci tegoż stoku są bardzo zaradni i przez te wszystkie lata doprowadzili do rozkwitu swój biznes. Niby dobrze, bo jest nowy wyciąg, wcześniej pojawiły się armatki i oświetlenie. Jest dużo punktów gastronomicznych i możliwość wykupienia noclegu przy samym stoku. No fajnie, fajnie. Tylko że jest też więcej amatorów białego szaleństwa, a kanapy ściągnęły na stok początkujących narciarzy i snowbordzistów. No i cena za wjazd na górę też znacznie się zmieniła. W efekcie muszę poszukać sobie nowego ulubionego stoku. Tak już zdecydowałam i poszukiwania rozpocznę jeszcze od tego sezonu choć trochę mi żal.
Nie chcę przez to powiedzieć, że przeszkadzają mi początkujący. Myślę tylko, że nie jest to odpowiednie miejsce do stawiania pierwszych kroków. Są prostsze stoki. Dlaczego ludzie decydują się na przyjazd właśnie tam? To jest dla mnie naprawdę zagadką. Sami tam nie użyją, bo strach przed stromizną uniemożliwia im naukę. W konsekwencji jeżdżą w poprzek stoku stanowiąc tor przeszkód. Początkujący snowbordziści natomiast ześlizgują się na jednej krawędzi ściągając śnieg i odkrywając oblodzoną ziemię. Porażka.
Jest też jedno fajne zjawisko, zaobserwowane przeze mnie w trakcie moich wyjazdów na narty. A mianowicie wspólne, rodzinne wyjazdy. Nawet gdy ktoś z rodziny nie jeździ na nartach to znajdzie dla siebie coś ciekawego. Może oczywiście obserwować wyczyny reszty członków rodziny zażywając świeżego powietrza ale może też ucztować w jednej z knajp na stoku, czytać książkę czy co tam chce. Fajne jest gdy na nartach, bez żadnego strachu mkną małe brzdące a za nimi starając się im dorównać, mkną rodzice. Taki maluszek to potrafi dać w kość!
Jazda na nartach jest naprawdę przyjemnością. Prędkość, nierówności terenu, które trzeba stale kontrolować i inne czynniki, które też wymagają stałej kontroli Pomysł na pokonanie w inny sposób trasy, którą jechało się już ze 100 razy. Utrzymanie prawidłowej techniki, gdy nogi powoli zaczynają odmawiać posłuszeństwa. No i uczucie ognia w udach na zakończenie dnia! Miodzio. Polecam wszystkim!

Dodam jeszcze tylko, że nigdy nie jest za późno na naukę. Wystarczy tylko się zdecydować
  • koratha

    koratha

    1 lutego 2010, 18:42

    jejaaa jak to czytam to az z zazdrosci puchna mi uszy :( niestety ciezko mi sie wyrwac ze srodka polski na narty, przede wszystkim no kasa nie da sie ukryc, do tego kupic lepsza kurtke, cieplejsze buty.. ale kiedys musze sie wybrac na narty