Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
weekendowe grzeszki 36-38/47 a raczej 46


Gdzieś po drodze zgubiłam jeden dzień więc od dziś licze do 46.

Nie będe rozpisywać się o weekendzie bo był totalny brak diety i totalne lenistwo. No nie licząc godzin spędzonych w szkole :)


Za to z przyjemnych rzeczy byliśmy z mężem na dwóch imprezach wiec pobawiliśmy się a dawno tego nie robiliśmy.

Moja waga mnie kocha ;) wczorajszy pomiar zakończony sukcesem! W końcu waga spadła i obecnie jest 64,5 kg. Już wiem, że nie uda mi się zejść do 60 w tydzień to niemożliwe ale przesuwam to na sylwester - wejść w Nowy Rok z prawie idealna waga.

A do moich urodzin chciałabym zejść do tych 63 kg. I to jak najbliżej.


A że w końcu wyzdrowiałam to czas na nowy tygodniowy plan:

poniedziałek: 420 brzuszków, siłownia zestaw na górne partie, 1h jazdy na rowrze stacjonarnym

wtorek: 420 brzuszków, 1h ćwiczeń z płyty - aerobik

środa: 420 brzuszków, siłownia zestaw na dolne partie, 1h jazdy ba rowerze stacjonarnym

czwartek: 420 brzuszków, 1h ćwiczeń z płyty - aerobik

piątek: 420 brzuszków

sobota: wolne

niedziela: wolne


Oczywiście do tego trzymanie diety :) i miejmy nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze



  • innaona

    innaona

    19 listopada 2012, 22:20

    3mam mocno kciuki !!! Dzisiaj zaliczone na plus :-)