Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Masakra


Dziś będzie o tym jak to w zyciu tak naprawdę bywa. Zrobiło się nie wesoło. Od kiedy lekarz zdefiniował moje schorzenie, czyli cieśń nadgarstka, walczę ze sobą. Myslałam, że tutaj jest trochę lepiej ze służbą zdrowia, ale się pomyliłam. Czeka mnie wizyta u neurologa, to znaczy powinnam jak najszybciej mieć to badanie za sobą, ale moj lekarz rodzinny jakoś nie wykazywał w tym kierunku chęci. Teraz nareszcie mam skierowanie, problem polega na tym, że droga zwykłą, okres oczekiwania na wizytę to jakies 90 dni, prywatną nie cale dwa tygodnie. Więc jak tutaj siedzieć spokojnie, kiedy nie można pracować. Mam dylemat, czy wracac do pracy, która tylko pogarsza mój stan, czy ciagnąć zwolnienie lekarskie. Spotkanie z lekarzem zakładowym to też zupelnie inna bajka. Po konsultacji telefonicznej z przemiłą Panią, która jasno dała mi do zrozumienia kim tak naprawde jest moj lekarz rodzinny, wpadłam w czarną rozpacz. Wszystko ciagnie się dla mnie o wiele za długo, kończy mi się cierpliwość. A w konsekwencji powraca mój wilczy głód, zajadanie problemów to własnie jest przyczyna mojej rosnącej wagi, dlatego też, nie będzie kilograma mniej w tym tygodniu.

Buuuuu. Pozdrawiam Zosia