Dzień dobry.
Leniwa niedziela nadeszła sama tak sobie po pracowitej sobocie, która spędziłam na wyrywaniu chwastów w ogródku.
A wszystko to bo właśnie zaczyna się 28 ostatnich dni, które spędzimy w tym małym domku, w którym mieszkaliśmy całe dwa lata. Dwa lata, miłych dni, pełnych słońca, ale także dni bez uśmiechu, deszczowych, pełnych ciszy, po kłótniach, bolesnych dni. Chciałabym bardzo wierzyć, że to co nas czeka, scali nas, a nie rozdzieli. Lubie coś sobie zaplanować, a On nie zawsze. Lubie pogadać o tym co bym chciała w tym pokoju, co w tamtym, a On mnie ciągle stopuje, żebym jeszcze nie zaczynała. Wiem, że zostało jeszcze kilka ładnych tygodni do momentu odebrania kluczy, ale czy to źle, że chciałabym choć troszkę zacząć się cieszyć?????
To ważny moment dla mnie, bo chociaż, On wybrał taka drogę gdzieś tam chciałabym, żeby mnie czasem docenił słownie i powiedział na głos to co czuje. Meczy mnie to, ciągle doszukuje się sama tego, co mi nie mówi. Stara prawda mówi, że kobiety kochają uszami, a mężczyźni oczami.
Dlatego właśnie zdecydowałam się na dietę, z marnymi efektami jak na razie. Nie jestem z siebie dumna choć, już mieszczę się ciuchy rozmiaru 10 (38) to jeszcze będzie trochę trwało. Zamówiłam płytę z ćwiczeniami, bo wstydzę sie pójść na siłownie, choć wiem dobrze, że dziewczyny , które tam chodzą nie wyglądają wcale lepiej, a dużo gorzej!!!!!
Dużo sił dla was na nowy tydzień!!!!!
Buziaki!!!!! :D