wczoraj mnie nie było,opuściłam smutny Kraków i udałam się na wieś do rodziców,tam delektować się przymusowym urlopem
wyjechałam z wagą 76,2 - zobaczymy co przyniesie tydzień u mamusi,mam nadzieję,że dietkowo będę się trzymać a i może jakie ćwiczenia wpadną międzyczasie, o ile uda mi się odgracić rower,który zaginął w akcji w garażu
wczoraj jedzeniowo jeszcze kiepściej niż zazwyczaj:
śniadanie I: suchary dwa pełne z serem
śniadanie II: ciasteczka 2 muslowe z owocami
obiad: łyżek parę zupy,którą już rzygam z przenudzenia(w końcu ją wypierdzieliłam do klopa bo na dziś też by była zapewne;))
podwieczorek:brak(byłam w trasie)
kolacja:jedno ptasie mleczko u brata i fuuuuuj citronada gazowana aaa feee
dzisiaj:
śniadanie I:właśnie siedząc na tarasie otoczona odgłosami,o nie moje panie nie natury tylko remontów i budów z każdej strony;),wcinam sobie jogurcik naturalny z otrębami i świeżo zerwanymi porzeczkami czerwieniącymi się i agrestem,
śniadanie II:planuje porzeczki i ciasteczko owsiane,
obiad:daj Boże że mama zrobi hihi tylko co:)
pod:nie wiem,pewnie porzeczki
kolacja:nie wiem tym bardziej pewnie porzeczki
co do dalszego mego losu też nie wiem,na razie siadam i kończę projekty,które muszę jeszcze oddać do pracy,nie powinno mi zależeć,ale żal mi tych ludzi,w końcu nie ich wina
niech dieta będzie z Wami
Rozumiee
11 lipca 2012, 11:14Udanego urlopiku u mamy:)))) buziak