Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ruszyć metabolizm.


Wróciłam po tygodniu nieobecności, brat już wyjechał.

aaa

Melduję, że nie zawaliłam żadnego dnia ćwiczeń, a zdarzało mi się, że ćwiczyłam baaardzo późnym wieczorem. Nie jadałam też nic niezdrowego, mimo wielu pokus które mój brat uwielbia ;)))

aaa

Dziś się zważyłam. Ważę się co 2 tygodnie. Ostatnio był spadek o 2 kg, tym razem spadek wynosi tylko 0,2 kg... Nie wiem co się dzieje, może organizm przyzwyczaił się do mojego wysiłku?

aaa

To dziwne, bo w ostatnim tygodniu miałam ruchu 2 razy więcej niż normalnie, wraz z bratem robiliśmy sobie spacery na kilka godzin po Gdańsku, zdarzało nam się przejść do 10 km, a później jeszcze ćwiczyłam jak zwykle...

aaa

Jem 5 posiłków dziennie. Być może za duże porcje... Nie liczyłam do tej pory kalorii, podziwiam dziewczyny, które mają na to czas, ja po prostu nie wyrabiam się. 

aaa

Obliczyłam sobie CPM - wyszło 2508 kcal i PPM - 1093 kcal. 

aaa

Czyli na chłopski rozum (nie znam się na tym, dopiero się świeżo zainteresowałam tematem) spróbowałabym z dietą powiedzmy... 1600 kcal? Ale zrobię to w ostateczności, na razie nie mam kiedy liczyć ile zjadłam... Zobaczę czy za kolejne 2 tygodnie dalej nie będzie efektów, wtedy wezmę się za liczenie.

aaa

W związku z brakiem wyników postanowiłam coś zmienić:

1. Do tej pory ćwiczyłam 6 dni w tygodniu, w niedzielę miałam przerwę. Podejrzewam, że spalam sobie mięśnie, dlatego teraz będę robić przerwę w czwartek i w niedzielę.

2. Do tego mam zamiar jeść mniejsze porcje w tych moich regularnych posiłkach. Pozwalałam sobie na najadanie się do pełna, teraz będę ograniczać talerz - wstanę od stołu najedzona, ale nie przejedzona.

3. Dokładam picie octu jabłkowego 3 razy dziennie przed posiłkiem.

4. Dziś - to zupełna nowość w moim odchudzaniu - zrobiłam sobie cheat day. Od listopada sobie na to nie pozwalałam. 

aaa

Z jednej strony zrobiłam to, bo jak zobaczyłam tak marny wynik na wadze to mnie szlag trafił i stwierdziłam, że mam to gdzieś, zasłużyłam i tak, i tak na nagrodę. A co :)))

aaa

Z drugiej strony chcę wzruszyć mój metabolizm, który popadł w marazm. Mam do wyboru - podgłodzić się bardziej lub dostarczyć organizmowi więcej kalorii niż zwykle - z dwojga złego wolę opcję przyjemniejszą ;) 

aaa

To tak trochę pół żartem, pół serio - ale faktycznie od jutra wracam do normalnej diety. Cheat day raz na miesiąc lub dwa... Pozwolę sobie, ale to nie oznacza, że się poddaję. Nie mogę!!!

aaa

Jeszcze będę w wakacje zasuwać w obcisłych szortach!!!!

aaa