Hej :*
Ale ten czas szybko leci, już 15 dzień w "nowym" stylu życia! Chciałam na początku napisać, że na nowej diecie, ale tak naprawdę nie czuję się na "dietę"... Ćwiczę, jem zdrowo, zmieniam nawyki - z pewnością nie jest to coś okresowego, chcę już na tym pozostać na zawsze!
Ruch:
- Killer z Chodakowską,
- 200 brzuszków,
- ok 1h spaceru.
Killer mnie wykończył :P To zdecydowanie najtrudniejszy trening jak dla mnie, próbowałam kiedyś i odpadłam po 20 minutach, więc z dużym dystansem podeszłam dziś kolejny raz.
Noooo... owszem, dałam radę dociągnąć do końca... Ale zrobiłam w trakcie 2 krótkie przerwy na napicie się wody i unormowanie oddechu.
Jest to też chyba najnudniejszy jej trening. 3 zestawy 4 ćwiczeń powtarzanych po 3 razy i w międzyczasie cardio... nie trafiło to do mnie.
Jasne, będę próbować jeszcze ćwiczyć ten zestaw, chciałabym kiedyś zrobić ten trening w całości, bez żadnych przerw. Ale zachwycona nie jestem, pierwszy raz miałam wrażenie, że ćwiczę i nudzę się jednocześnie. Nie miałam takiego odczucia przy pozostałych jej ćwiczeniach.
Ale jest sukces? Jest!
Na spacerze (odbytym mimo deszczu, zresztą :P) podziwiałam rozwijające się magnolie... Cudo, nie drzewa, chyba najpiękniejsze wiosenne drzewka i krzewy! Jak rozkwitną do końca, porobię zdjęcia!
Jedzenie:
- otręby owsiane z cynamonem i mlekiem,
- sałatka (wczorajsza i równie dobra ;)),
- kawa zielona z kostką gorzkiej czekolady,
- garść migdałów,
- zupa ogonowa z gotowanym mięsem,
- jabłko,
- kawałek pomelo,
- 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
- 1,5 l. wody,
- jogurt naturalny z owocami (truskawki, borówki, porzeczki... - w planach jeszcze).
Niedługo narzeczony ma urodziny... Mam już obmyślone prezenty, niedługo wyruszę na polowanie, ale chciałabym zrobić mu coś jeszcze własnoręcznie. Mam 2 pomysły, ale też nie jestem ich pewna... Fajnie, żeby było to coś zaskakującego, prostego w wykonaniu :P, może osobistego, może śmiesznego...
Poprzednio namalowałam mu ten obrazek (i ładnie oprawiłam w ramkę stylizowaną na starą):
Wyszło mi świetnie i był zachwycony! Nawet powiesił sobie przy swojej stronie łóżka :) Dlatego teraz też chciałabym mu dać coś od siebie :)
Według mnie takie prezenty własnoręcznie zrobione z myślą o najbliżej osobie mają w sobie coś niezwykle cennego, są bardziej osobiste, wzruszające, czasem rozbrajające :))) Najgorzej, że czasami mam dwie lewe ręce do prac technicznych... ale może coś wykombinuję.
A może ktoś ma jakiś ciekawy pomysł i zechciałby się podzielić?
Motywacyjnie:
;)
Udanego i pełnego samych sukcesów dnia życzę :))))
Pozdrawiam :)
j.yuna
14 kwietnia 2016, 14:44Taki prezent to skarb, nie ma to jak coś naprawde od siebie komuś dać, gratuluję pomysłu. Sama nie przepadam za Chodakowską, więc wiesz. :D
_czarodziejka
14 kwietnia 2016, 15:22Trochę się nie dziwię, Killer mnie dość mocno znużył, ale za to liczę, że przynajmniej efekty będą ciekawsze ;)
angelisia69
14 kwietnia 2016, 13:27leci,leci niestety,szkoda ze w naszej metryce nie do tylu :P Fajnie ze tak podchodzisz do zdrowego stylu zycia,bo nie jest to chwilowa pobudka a cos co powinno zagoscic na stale.Oczywiscie nie znaczy to rezygnacji z imprezy czy slodkiego,ale wiadomo z umiarem i rozsadkiem ;-) Killer na poczatku byl dla mnie tak jak nazwa wskazuje,teraz to a'la rozgrzewka moze byc :P Co do prezentu masz racje,takie DIY to,okazanie szacunku i poswiecenia dla drugiej osoby,bo kupic mozna i samochod jak sie szasta kasa,ale nigdy nie bedzie to to samo jak przygotujemy recznie ;-) Milego
_czarodziejka
14 kwietnia 2016, 14:35Ciekawe za jaki czas będę mogła powiedzieć jak Ty o Killerze, że to rozgrzewka :P Coś na razie słabo to widzę :))) Miłego również ;)