Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Popadłam w rutynę. Niedawno to zauważyłam. Od zawsze źle się czułam ze sobą, nigdy nie potrafiłam w stu procentach zaakceptować tego, jak wyglądam. Kiedy człowiek patrzy w lustro i chce od razu odwrócić wzrok to oznacza, że coś jest nie tak. Bardzo nie tak, ale w sumie mogłabym stwierdzić, że się przyzwyczaiłam. To chyba źle, nieprawdaż? Człowiek nie powinien przyzwyczajać się do takich rzeczy, człowiek powinien być dumny z siebie, akceptować to kim jest. Dlatego zapragnęłam zmiany. Łaknę jej niczym powietrza, ale tak trudno zacząć, kiedy przez cały wcześniejszy czas były jedynie klęski...

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6527
Komentarzy: 150
Założony: 23 marca 2016
Ostatni wpis: 17 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.yuna

kobieta, 30 lat, Kraków

169 cm, 120.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Wytrwać w swoich postanowieniach!

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

*

*

*

~*~

KOCHAM SIEBIE, CZY JEDNAK SIEBIE NIE KOCHAM?

~*~

*

*

*

15 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

~*~

Większość czasu spędzam w Krakowie, studiuję, mieszkam, ogólnie tak mi życie leci tutaj i radzę sobie. :) Chodzę na zakupy sama, pilnuje swojego odżywiania sama, ćwiczę sama - dorosłość mnie dopadła i w sumie podoba mi się to. :)

Jest jednak czas, kiedy wracam do domu, na weekend, krótkie spotkanie z rodzicami, z moim pieskiem, tak rodzinnie żeby było. Wtedy jednak trudniej mi zachować zdrowy tryb, szczególnie z odżywianiem, bo często w domu są rzeczy, których normalnie bym nie kupiła - ciastka, cukierki, ogólnie dużo słodkiego czy słonego. Też trudno nagle poprosić rodziców, by zmienili swoje nawyki żywieniowe i robili zdrowsze obiady, przecież nie jestem jedyną osobą w domu!

Ale jakoś radzę sobie z tym, odmawiam, kiedy muszę i wybieram rzeczy bez sosów czy niezdrowych dodatków. Kocham powroty do domu, nawet jeśli przez nie się troszkę pomęczę to i tak warto. Rodzina jest najważniejsza przecież. :)

~*~

14 kwietnia 2016 , Komentarze (7)

~*~

Kurcze, jak to poszło szybko!

No cóż,  wyzwanie mam już zakończone w połowie, aż trudno mi w to uwierzyć, ale cóż, idę cały czas do przodu i się nie poddaję. :)

To dopiero początek mojej drogi, ale jestem z siebie dumna, nadal walczę, choć często mi się zdarzało szybko poddać, nie tym razem!

Nie wiem jak u was kochani, ale ja mam tak, że nie potrafię liczyć kalorii, no nie jestem w  stanie, próbowałam wiele razy i za każdym razem przyznawałam się do porażki - nie mam cierpliwości na takie liczenie. :) Dlatego staram się słuchać swojego organizmu, jem co 3-4 godziny, wybieram zdrowsze produkty, codziennie przygotowuję sobie zielony koktajl i tak mi minęło te 10 dni.

Ale! I tu się pojawia moje pytanie odnośnie alkoholu. Jak napisałam wcześniej byłam na urodzinach przyjaciółki - zrobiła kurs barmański, a że w tym momencie sama nie mogła pić alkoholu to wszystkim robiła drinki i poncze. Przyznam, wypiłam troszkę wtedy, w sumie dużo też tańczyłam, więc nie mam wyrzutów, ale zastanawiam się, jak to wpływa. Szukałam informacji i, kurcze, alkohol ma dosyć dużo kalorii, choć ja w sumie nie liczę swoich tak czy tak, no i nie jem do alkoholu, żadnych przekąsek ani nic takiego. :)

Jak jest z wami kiedy wychodzicie? Z przyjaciółmi na imprezę lub do baru. Bierzecie wodę, sok czy jednak jedno piwko? Bo w sumie nie wiem jak na to patrzeć, a i tak bardzo, BARDZO rzadko piję takie rzeczy. :)

MÓJ PÓŁMETEK! UDAŁO MI SIĘ WYKONAĆ TO WYZWANIE JUŻ W POŁOWIE! :)

Taka drobna sprawa, a cieszy. :)

~*~

14 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

~*~

Niestety nie miałam wczoraj czasu, by dodać post, jakoś tak cały dzień szybciutko mi przeleciał, nawet tego nie zauważyłam. :)

Mój trening z Zuzką idzie sobie spokojnie, Bunny Slope Challenge to naprawdę ciekawe zestawy ćwiczeń i w sumie podoba mi się, że codziennie jest coś innego. Gdyby ktoś z was także zaczynał swoją przygodę z tymi treningami, to polecam iść od pierwszego, bo, w przeciwieństwie do Zwow'ów, ten program idzie od prostszych do trudniejszych rzeczy. :)

W filmikach Zuzka mówi o tym, że tu idziemy po kolei, a jak ktoś ma problemy z dalszymi ćwiczeniami, to znów od początku, bo chodzi o to, by początkującego nie zrazić i nie zawalić go nagle ćwiczeniami, których nie udźwignie.

Staram się jeść w miarę zdrowo, w sumie to oprócz niedużej ilość alkoholu (urodziny koleżanki i wypad z długo niewidzianymi znajomymi) to przestrzegam zdrowego odżywiania, a gdy już np, piję, to staram się ruszać, jak jest możliwość to potańczyć itp.itd. :)

Idziemy do przodu, zobaczymy jak to wszystko wyjdzie pod koniec! NIE PODDAWAĆ SIĘ! :)

~*~

12 kwietnia 2016 , Komentarze (26)

♫ AOA - Like a Cat ♫

~*~

Nic mi tak nie pomaga jak muzyka! Od polskiej po angielską, hiszpańską, włoską czy koreańską - wystarczy, że pokocham coś w danym utworze i BUM! muszę go słuchać na okrągło. :)

Co dziwne, kiedy ćwiczę, chodzi mi tu o dywanówki, to nie potrafię słuchać muzyki, muszę słyszeć głos trenerki/trenera i skupiam się przede wszystkim na tym, ale kiedy muszę coś posprzątać, umyć, wyjść na spacer czy pobiegać, to muzyka jest dla mnie priorytetem. Rozluźnia mnie, sprawia, że zaczynam postrzegać rzeczy, których nie lubię jako coś w stylu zabawy. :)

Nie przepadam za myciem naczyń, a już prasowanie jest dla mnie męką, no chyba, że mam słuchawki i telefon. <3 Nie potrzeba mi niczego więcej, można mnie wtedy zostawić z brudnymi naczyniami czy koszem pełnym ubrań i wezmę się do pracy. Przy okazji trochę pośpiewam, poruszam się, pośmieję. Żyć nie umierać! :D Taka już jestem. :)

~*~

~*~

A co was rozluźnia? Pomaga przy czynnościach, których nie lubicie? I czy potraficie ćwiczyć z muzyką, chodzi mi tu o dywanówki. :) Jak jest z Wami? :D

11 kwietnia 2016 , Komentarze (18)

~*~

Zauważyłam ostatnio, że nie napisałam niczego odnośnie moich postanowień! Każdy z nas je ma, nieprawdaż? "Kiedy tylko zrzucę te zbędne kilogramy, wtedy..." - ile razy to sobie mówiłam, a i tak było jak zwykle. :) Cóż, człowiek upada po ty, by się podnieść. :)

Moje postanowienia:

♥ schudnąć,

♥ napisać książkę,

♥ oszczędzić pieniądze,

♥ przestać ze sporadycznym przeklinaniem,

♥ zrobić tatuaż,

♥ zaakceptować siebie,

♥ nauczyć się tańczyć,

♥ znaleźć pasję,

♥ zmienić garderobę,

♥ wytrwać w postanowieniach,

Na początek to tyle, takie moje postanowienia nie tylko łączące się z wagą, ale także z resztą mojego życia. Dzisiejszy wpis nie jest zbyt długi, ale wystarczający na to, co chciałam tu zawrzeć. :) 

Wczoraj miałam dzień wolny od ćwiczeń! :)

~*~

9 kwietnia 2016 , Komentarze (7)

~*~

Za każdym razem, gdy zbliża się @ zaczynam odczuwać dziwny głód, mam ochotę na tak różne rzeczy - od słodkich do słonych przez ostre, najlepiej razem, no i brzuch boli, a to przecież ćwiczenia jeszcze trzeba robić...

Nie wiem jak jest u was, ale często mi się zdarzało mówić "To wszystko przez okres!" - to przez niego chce mi się jeść więcej, szczególnie słodkiego - tak sobie to właśnie tłumaczyłam. Przez niego bolał mnie brzuch i nie mogłam ćwiczyć, więc nie robiłam żadnego wysiłku fizycznego, bo przecież my mamy gorzej niż faceci. 

Dużo wymówek, dużo zrzucania winy na hormony i wiele razy wypowiedziane "ale...", a wszystko po to tylko by się nie męczyć. Dziewczyny! Uwierzcie mi, wiem jak to jest mieć trudną miesiączkę, zdarzało mi się, że tata musiał zabierać mnie ze szkoły, ponieważ nie mogłam się nawet wyprostować z bólu. Dlatego często folgowałam sobie w tamtym czasie, stosowałam diety a potem BUM! okres i chęć była zbyt wielka, a ja zbyt słaba!

Moje ostatnie sześć dni z Bunny Slope Challenge trafiły akurat na ten czas, kiedy miałam @, bałam się zaczynać wtedy wszystko, bałam się, że nie oprę się czemuś niezdrowemu, a jak zacznę jeść to już nie przestanę. NAPRAWDĘ BYŁAM TYM FAKTEM PRZESTRASZONA! A jednak udało mi się, nie wiedzieć czemu nie miałam żadnych zachcianek, nawet nie ciągnęło mnie do słodkiego, może to dzięki Vitalii i wam? :) Codzienne pisanie tutaj dało mi się, by sobie nie folgować i walczyć o siebie, bez względu na to czy mam wtedy ten czas czy jednak nie. :)

Wiem, że to nic takiego, ale jakoś podniosło mnie to na duchu, ponieważ naprawdę ten czas jest dla mnie najtrudniejszy. :) Czasem jest trudniej, hormony szaleją i ma się chęć na słodkie czy słone, najważniejsze by się nie poddawać i wciąż iść naprzód. Nie szukać wymówek typu "mamy gorzej niż faceci, hormony mną rządzą, mam okres!" po prostu iść do przodu, nawet jeśli po drodze człowiek się potknie to i tak meta będzie na nas czekać. :)

~*~

8 kwietnia 2016 , Komentarze (17)

~*~

"A jaki to problem schudnąć? Wystarczy tylko nie jeść tyle i poćwiczyć. Nie wiem w ogóle o co ci chodzi, wymyślasz sobie i tyle."

Jak często słyszałam takie słowa od koleżanek, rodziny, bliskich osób. Co zabawne najczęściej wypowiadały się na ten temat osoby, które nigdy nie miały problemu z nadwagą. Czy to nie brzmi ironicznie? Eh, zawsze denerwowały mnie takie komentarze. Przecież jakby to było tak proste, to każdy byłby szczupły. Dlaczego niektórzy nie rozumieją, że zdrowe zrzucenie zbędnych kilogramów nie jest łatwe?

To długa i ciężka walka - ze sobą, z rodziną, z otoczeniem. Trzeba podporządkować swoje życie zdrowemu trybowi, zmienić nawyki żywieniowe i zacząć ruch. Wchodzimy do sklepów, przechodząc pomiędzy półkami ze słodyczami i choć wiemy, że nie powinnyśmy odmawiać sobie niczego w stu procentach, to rozumiemy także, że początki są trudne. Pojawiają się myśli - dlaczego to ja muszę sobie odmawiać? Tylko jedna kostka, jeden batonik, a potem znów do diety! (Choć często nie kończy się na jednej kostce). 

Dokładamy ćwiczenia,a one przecież są męczące! Bolą nas mięśnie każdego dnia, w siłowni ludzie patrzą na nas dziwnie, kiedy biegam ktoś się śmieje pod nosem. Na pewno ze mnie! Wiem to i z jakiegoś nieznanego mi powodu bardziej mnie to obchodzi niż chęć zmienienia siebie - tak właśnie większość osób widzi odchudzanie.

Ja sama nie znoszę tego słowa - odchudzanie. Nie wiem czemu, ale źle mi się kojarzy, dlatego wolę moją przemianę nazywać "wejściem w zdrowy tryb życia", troszkę dłuższa nazwa, ale dla mnie o wiele przyjemniejsza. :) I w jakiś sposób likwiduje większość moich wymówek. :)

Jednak wracając do tematu - nigdy nie jest prosto zmienić coś w życiu, co tak na nie oddziałuje. Wystarczy zwykłe wyjście ze znajomymi, przyjazd do rodziny, oficjalne spotkanie... Pojawia się niezdrowe jedzenie, alkohol, takie rzeczy, których należy unikać, ale trudno to robić, gdy cię otaczają. Mimo to często słyszę ludzi, takich, którzy nie mają i nie mieli nic wspólnego z odchudzaniem (mówię o znajomych), którzy wypowiadają się na ten temat. A ja zastanawiam się wtedy "skąd możesz to wszystko wiedzieć, skoro nigdy się nie odchudzałaś/eś?"  Szczupłe, proporcjonalne koleżanki mówiące tylko przy tobie o tym, jak grube są i muszą schudnąć... Mogłabym to wręcz uznać za okrutne. :)

Takie jest życie, większość osób najpierw pomyśli o sobie, potem dopiero o innych, ja sama też często tak robię, ale bez względu na to jak trudny jest początek tej drogi, to jej koniec już na nas czeka. :) Gdzieś tam jest nasza meta i jedyne co musimy zrobić to zawalczyć o nią. 

Nie warto słuchać tego, co mówią inni, szczególnie, gdy nie mają pojęcia o czym mówią, najważniejsze to robić swoje, nawet jeśli inni patrzą z ironicznym uśmiechem na twarzy czy zwyczajnie w świecie podśmiewają się z ciebie. To świadczy o nich! Nie o tobie!

Musimy o tym pamiętać, bo inaczej człowiek zatacza błędne koło i zwyczajnie w świecie gubi się we wszystkim, a przecież to nie o to chodzi, nieprawdaż? Jedyne co się liczy, to nasze szczęście...

~*~

7 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

~*~

"Idąc przez życie, zmieniłeś się. Przestałeś być sobą. Pozwoliłeś ludziom, by wytykali Cię palcami i powtarzali Ci, że nie jesteś wystarczająco dobry.
A kiedy przyszły ciężkie czasy zacząłeś szukać czegoś, na co mógłbyś zwalić całą winę. Coś co przysłoniło Twoje życie. Pozwól, że powiem Ci coś, co już wiesz. Świat to coś więcej, niż promienie i tęcza. Świat to bardzo wredne i złośliwe miejsce.
I nie obchodzi mnie jak twardy jesteś. Świat będzie Cię bił, dopóki nie padniesz na kolana. I będzie Cię trzymał na nich, jeśli na to pozwolisz.
Ani Ty, ani ja, nie uderzy Cię tak mocno jak życie. Ale życie nie jest o tym, by uderzać jak najmocniej. Życie jest o tym, jak dużo możesz otrzymać ciosów i wciąż iść dalej. Ile możesz znieść i wciąż iść dalej.

Tak właśnie się wygrywa..."

~*~

Nic tak nie pomaga wziąć się za siebie jak motywacja, nieprawdaż? :) Nie wiem jak u was, ale u mnie głównym składnikiem mojego zmotywowania są zdjęcia. Szybko można je znaleźć, kiedy jestem poza mieszkaniem są w telefonie, więc wszędzie gdzie jestem są i one. Oprócz tego uwielbiam wszelkie mowy i filmiki, słuchanie ich daje mi siłę i energię do dalszej pracy.

Co prawda nie zawsze jest tak kolorowo! Czasem nawet motywacja nie pomaga, ale przecież to nie znaczy, że nie powinniśmy mieć żadnej. Jedno zdjęcie lub filmik mogą, choć nie muszą, zatrzymać nas przed poddaniem się. Mi się tak zdarzyło kilka razy. Niektórym może się to wydawać nieznaczące, jakieś zdjęcia, ktoś coś powie na filmie, mi to natomiast pomaga, więc korzystam. :)

Uwielbiam też wszelkie obrazy ubrań, takich w których teraz nie wyglądałabym dobrze, ALE jak już pokonam tę drogę to może,  może... :D Sukienki, spodnie, bluzki, sweterki, dla facetów ból głowy a dla mnie motywacja. :)

!Więc jeśli masz cokolwiek, co daje ci energię i siłę to korzystaj z tego!

A więc tak! Motywacjo, przybywaj! :)

~*~

~*~

~*~

~*~

~*~

~*~

~*~

A CO WAS MOTYWUJE? :)

6 kwietnia 2016 , Komentarze (12)

Jestem gruba, głupia, niska, brzydka, nieciekawa, samotna, smutna, dziwna, przegrana, niepewna...

~*~

Ile razy mówiłam sobie takie właśnie rzeczy? Jak często nazywałam siebie grubą, brzydką i głupią? Nienawidziłam siebie! Tego jaka jestem, jak patrzą na mnie ludzie, jak patrzę na siebie ja... Lustro potrafi być przekleństwem, szczególnie dla niepewnej osoby. :) Patrzymy na nie i widzimy jedynie te rzeczy, które uznajemy za złe. Na początku podchodzimy do niego z uśmiechem, przeglądamy się i tak właśnie mina zaczyna zmieniać się ze szczęśliwej do smutnej. 

Z natury jestem pogodna, patrzę na ludzi, w jakimś sensie, z przymrużeniem oka i chcę widzieć w nich dobro. Zdarza mi się być złośliwą, ironia to moja koleżanka, szczególnie w stosunku do siebie, a przecież człowiek powinien kochać siebie, no tak, ale łatwiej napisać niż powiedzieć.

Przez całe życie widziałam siebie jako gorszą, zawsze! Porównywałam się z innymi, a to powodowało niepewność i złość na siebie. I nienawiść, ogromną. Trudno było ją poskromić a co dopiero pozbyć się jej, w sumie nadal nie udało mi się tego zrobić. To jak ciągła walka - jestem niczym Syzyf, wciąż i wciąż to samo... 

NO DOBRZE, A TERAZ INNA STRONA HISTORII! :)

Zauważyłam ostatnimi czasy zmiany w swoim spojrzeniu na życie. Jestem pozytywna, jestem szczęśliwsza, nie łączy się to z byciem całkowicie szczęśliwą, ale jednak. Jak gdybym obudziła się będąc inną osobą. Zauważam w sobie rzeczy, które mogę uznać za dobre, ładne, pozytywne. Jak to się stało? Nie wiem, jakoś tak, może po prostu podświadomie zmęczyłam się tymi myślami... 

~*~

"Miłość do siebie sprawia, że potrafisz cieszyć się swoją obecnością. Cieszysz się na widok odbicia swojej twarzy w lustrze, a twój szczery uśmiech podkreśla wewnętrzne i zewnętrzne piękno. Miłość do siebie powoduje, iż nie musisz podążać za fałszywym obrazem doskonałości – nie potrzebujesz już udowadniać sobie, że jesteś wystarczająco dobry, by otrzymać miłość."

~*~

Podsumowując ten post, chciałam jedynie napisać, że to prawda iż jesteśmy niedoskonali, mamy wady i różnimy się od siebie. Oczywiście, że tak! Ale przecież mamy też zalety, różne rodzaje piękna, nie tylko zewnętrzne ale i te wewnętrzne! Cieszę się, że jestem niedoskonała, może i niełatwo radzę sobie z kochaniem siebie, ale za to powoli się uczę, nabieram doświadczenia i dzięki temu zmieniam się. Czy to nie piękne? :)

Możesz stać przed lustrem i widzieć jedynie to, co można poprawić. Możesz słuchać tego, co mówią ludzie, dwulicowi przyjaciele i koledzy, możesz pozwolić temu wszystkiemu zapanować nad twoim życiem, ale

Czy nie lepiej spojrzeć na siebie w inny sposób? Przecież walczymy o lepszą siebie, o zdrowszą siebie, o szczęśliwszą siebie, więc czemu nie? Wystarczy jedynie spróbować, powoli małymi kroczkami zacząć doceniać siebie i zobaczysz, naprawdę zobaczysz, jak zmienia się to, co widzisz w lustrze. :)

Nie wiem, jakoś dziś naszły mnie takie myśli, dzień idzie spokojnie, trening zrobiony, dieta się trzyma a mi się wzięło na przemyślenia. :) 

~*~