dziś zaszalałam na obiad- w sensie twórczym, nie kalorycznym :) podudzie z indyka oczywiście bez skóry wg lidla, z marchewkami, sosem z cebulą, na bazie wina...pycha! oczywiście bez ziemniaków, klusek, frytek czy czegoś tam jeszcze :)
wieczorem steping, teraz prycznic i moge się zbierać pomału do łóżka