Wymyśliłam zatem, że żeby starania nie poszły na marne będę co dzień ćwiczyć, a do postanowień jedzeniowych wracam w poniedziałek wraz z dietą oczyszczającą!
Co najważniejsze znalazłam kompana w boju, a raczej kompankę ;) Nie chce zrzucać wagi, ale ma podobne postanowienia jak ja, czyli zdrowe regularne odżywianie (właściwie ona już pięknie się odżywia) + ruch.
We wrześniu zmieniam mieszkanie i będziemy sąsiadkami.
Ustaliłyśmy, że będziemy biegać, uskuteczniać Ewkę i zapiszemy się na basen, ażeby nie czekać do września kiedy to będziemy sąsiadkami od dziś mamy się sobie nawzajem spowiadać z aktywności i nieszczęsnych grzeszków jedzeniowych!
W założeniu są postanowienia tygodniowe i podsumowania (od września):))
Razem raźniej i bardziej motywująco!
A Wy macie kompanów w boju?:)))
_rdzawa
24 sierpnia 2013, 12:36zawsze dobre i to, a nawet bardzo dobre :) Ja mam zazwyczaj kompanów, którzy namawiają do złamania zasad bo zawsze mówią, ah ty ciągle wymyślasz jakieś diety... ;)
ada2304
17 sierpnia 2013, 14:37jak to mówią w kupie siła;) ja mam kompanów ale tylko motywacyjnych ;) wspierają mnie tylko albo moze i az dobrym slowem:)