Temat: Chory zwiazek

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

A jak Ty jesteś traktowana przez jego dzieci? Czy Cię akceptują? Ile lat maja dzieci? Jakie relacje masz z jego rodziną? Czy znasz osobście zonę? Czy ona pogodzia sie z Waszym związkiem? Czy byłaś przy nim w czasie ostatniego namaszczenia? Czy prosił Cię o to? Myślę że to ważne pytania, które Ci uświadomią to co ważne. Może być tak, że jesteś nadal traktowana jak ta druga, a mozesz być przewrażliwiona.

Jego byla zona jak najbardziej wie o moim istnieniu i nie akceptuje tego. Jego jeden syn udaje, że jest wszystko dobrze, ale czuję niechęć z jego strony. Drugi jest obojętny. Jego byla zona nienawidzi mnie i ciągle potrzebuje wsparcia byłego męża  

O to wobec tego wygląda na to, ze może liczyć na jego odzyskanie. Moze manipulować. Jeśli jest katoliczką może uważać  że jej związek jest nierozerwalny i wręcz święty, bo przypieczętowany przez Boga. To niechętne dziecko też może manipulować. A ile ono ma lat? Nie dziwię Ci się.

Tak, byla zona jest katoliczka i zdziwiłam się jak poszła do komuni podczas pogrzebu. Dziecko ma 18 lat

Dziecko nie jest małe. Partner nie musi kontaktować się często w jego sprawie z matką, a ona ciągle coś chce. Partner moze, a nawet powinien ograniczyć kontakty. Tylko czy zechce. Mogłaś się poczuć jak ta druga i nie dziwię się, ze sie zdenerwowałaś. Wygląda na to, że nie liczy sie z Twoimi potrzebami i uczuciami. Twój komfort psychiczny nie jest dla niego zbyt ważny. Co to znaczy że dzieciom niczego nie odmawia? A Tobie odmawia? Musisz sobie odowiedzeć na pytanie czy to nierówne, niesprawiedliwe traktowanie Ci odpowiada.

Dzieci zawsze są na pierwszym miejscu ( co rozumiem), ale jest glupi sposób rozumowania partnera (i belej zony), że dzieci są nierozłączne zlaczone z byla zona. Nie ma oddzielnego bytu jak byla zona. Wszystko co dotyczy bylej zony, dotyczy też dzieci, np usterka komputera bylej zony ma również wpływ na dzieci.

dreamvold napisał(a):

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna. 

Dzieci mają 17 i 18 lat. Autorka pisze, że jest w związku z ich ojcem 14! Lat. Czyli, jest z nią dłużej, niż był z ich matką, jak zakładam. Dla mnie, może zaprosić na ostatnie namaszczenie ojca nawet swoje przedszkolne narzeczone, ale dlaczego nie zaprosił obecnej partnerki???? Bo ksiądz ich stułą nie związał? 

Pasek wagi

dreamvold napisał(a):

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna. 

Dzieci nienawidzą matki i piszą to w smsie do ojca. Uciekają od niej, a ona je wyrzuca z mieszkania. Takie mają świetne stosunki z matka

krolowamargot1 napisał(a):

dreamvold napisał(a):

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna. 

Dzieci mają 17 i 18 lat. Autorka pisze, że jest w związku z ich ojcem 14! Lat. Czyli, jest z nią dłużej, niż był z ich matką, jak zakładam. Dla mnie, może zaprosić na ostatnie namaszczenie ojca nawet swoje przedszkolne narzeczone, ale dlaczego nie zaprosił obecnej partnerki???? Bo ksiądz ich stułą nie związał? 

Nie usprawiedliwiłam w żaden sposób tutaj tego że partner nie poinformował o tym że będzie namaszczenie, natomiast usprawiedliwiłam to że została na nie zaproszona była żona. Niezależnie od wszystkiego mogła o ile chciała uczestniczyć w tym zarówno patrząc na ojca partnera jako byłego teścia jak i dziadka swoich dzieci. Niezależnie od tego ile lat mają dzieci, a właściwie synowie to mogli tego potrzebować. 

Basia429 napisał(a):

dreamvold napisał(a):

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna. 

Dzieci nienawidzą matki i piszą to w sosie do ojca. Uciekają od niej, a ona je wyrzuca z mieszkania. Takie mają świetne stosunki z matka

Autorko, a powiedz, po co Ci w ogóle ten zwiazek, pożal się borze lisciasty? Ani tu szacunku, ani miłości, ani przyjaźni. Tyle lat jak krew w piach. Weź się otrząśnij i zakończ to na dobre.

Pasek wagi

dreamvold napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

dreamvold napisał(a):

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna. 

Dzieci mają 17 i 18 lat. Autorka pisze, że jest w związku z ich ojcem 14! Lat. Czyli, jest z nią dłużej, niż był z ich matką, jak zakładam. Dla mnie, może zaprosić na ostatnie namaszczenie ojca nawet swoje przedszkolne narzeczone, ale dlaczego nie zaprosił obecnej partnerki???? Bo ksiądz ich stułą nie związał? 

Nie usprawiedliwiłam w żaden sposób tutaj tego że partner nie poinformował o tym że będzie namaszczenie, natomiast usprawiedliwiłam to że została na nie zaproszona była żona. Niezależnie od wszystkiego mogła o ile chciała uczestniczyć w tym zarówno patrząc na ojca partnera jako byłego teścia jak i dziadka swoich dzieci. Niezależnie od tego ile lat mają dzieci, a właściwie synowie to mogli tego potrzebować. 

Mógł im ojciec cyrk darować. To nie był pogrzeb, ostatnie namaszczenie to jest 10 minut chorego z księdzem. 

Pasek wagi

Basia429 napisał(a):

Aaalicja2020 napisał(a):

Dla mnie to nie jest dziwne, że matka była przy swoich dzieciach. Sytuacja bardzo trudna, obciążająca i dzieci zapewne potrzebowały wsparcia rodziców. A może ta była żona miała świetną, mimo rozwodu, relacje ze swoim byłym teściem i chciała się pożegnać, zobaczyć go ostatni raz? W ogóle nie wiem, o co tu się czepiasz tego faceta, ojciec mu odchodzi, a ty tak odpiera.lasz.

Czepiam się bo jestem z facetem kilkanaście lat, a on w tak ważnym momencie zaprasza byla zona na ostatnie pożegnanie ojca. Wyobraź sobie jestes z kimś 14 lat, jest po rozwodzie, ma dzieci. Jego ojciec umiera od kilku lat, ale gdy nadchodzi ostatnie namaszczenie to są jego dzieci i była żona. Ty o niczym nie wiesz.

Szczerze, uważam, że masz prawo być zła. To była ważna chwila w jego życiu i to Ty powinnaś być przy nim. Całkowicie rozumiem i uważam, że dobrze czujesz, że coś jest nie tak. 

krolowamargot1 napisał(a):

Basia429 napisał(a):

dreamvold napisał(a):

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna. 

Dzieci nienawidzą matki i piszą to w sosie do ojca. Uciekają od niej, a ona je wyrzuca z mieszkania. Takie mają świetne stosunki z matka

Autorko, a powiedz, po co Ci w ogóle ten zwiazek, pożal się borze lisciasty? Ani tu szacunku, ani miłości, ani przyjaźni. Tyle lat jak krew w piach. Weź się otrząśnij i zakończ to na dobre.

Zarówno on jak i ja nie potrafimy zakończyć tego układu. Mialam 18 lat jak związałam się z nim. Jak teraz wyniosłam się od niego to nadal utrzymuje kontakt ze mną bo myśli, że po raz seta wybacze mu i nie będzie problemu z powrotem

krolowamargot1 napisał(a):

dreamvold napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

dreamvold napisał(a):

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna. 

Dzieci mają 17 i 18 lat. Autorka pisze, że jest w związku z ich ojcem 14! Lat. Czyli, jest z nią dłużej, niż był z ich matką, jak zakładam. Dla mnie, może zaprosić na ostatnie namaszczenie ojca nawet swoje przedszkolne narzeczone, ale dlaczego nie zaprosił obecnej partnerki???? Bo ksiądz ich stułą nie związał? 

Nie usprawiedliwiłam w żaden sposób tutaj tego że partner nie poinformował o tym że będzie namaszczenie, natomiast usprawiedliwiłam to że została na nie zaproszona była żona. Niezależnie od wszystkiego mogła o ile chciała uczestniczyć w tym zarówno patrząc na ojca partnera jako byłego teścia jak i dziadka swoich dzieci. Niezależnie od tego ile lat mają dzieci, a właściwie synowie to mogli tego potrzebować. 

Mógł im ojciec cyrk darować. To nie był pogrzeb, ostatnie namaszczenie to jest 10 minut chorego z księdzem. 

Ale jednak ojciec im tego "cyrku" nie darował. Taką podjął decyzje zarówno on, świadome prawie pełnoletnie dzieci jak i ich matka. Doszło do takiej sytuacji i już. Równie dobrze możemy uznać że darował ten cyrk swojej partnerce. 

Edit. to nie jest tak że bronie faceta bo jak dla mnie to niezależnie od sytuacji zachowanie z jego strony jest niepoważne. Powinien cię poinformować o tym, że coś takiego się odbędzie.  Natomiast jestem w stanie zrozumieć tam obecność byłej żony i dzieci.

akurat w tym wypadku nie masz się o co czepiac, ale dalej się zastanawiam co z tobą jest nie tak

Wielokrotnie zakładałas tematy z których wynikało, że jesteś nikim dla tego faceta i po lekturze odpowiedzi dalej nie wyciągałas żadnych wniosków skoro z nim jesteś