Temat: Chory zwiazek

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

Mi by była żona nie przeszkadzała - może miała dobre stosunki z byłym teściem i tyle. Natomiast że Ciebie tam nie było to dla mnie dziwne. Też jestem nie wierząca, ale chodzę na śluby, komunie itp sakramenty najbliższej rodziny, bo dla nich to jest ważne a ja tam sobie jestem bez żadnego podtekstu religijnego. Jakbym była z partnerem kilkanaście lat, znała się z jego ojcem, to bym na tym namaszczeniu była chociażby po to żaby go wspierać. Nie było Cię bo nie chciałaś (bo nie wierzysz)? Czy dlatego, że twój facet nie chciał Cię tam? W sumie obie opcje są złe. Bo tak trochę masz pretensje, że ona była a Ciebie nie, ale jakoś nie widać w Twojej wypowiedzi, żebyś w ogóle chciała tam być.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Mi by była żona nie przeszkadzała - może miała dobre stosunki z byłym teściem i tyle. Natomiast że Ciebie tam nie było to dla mnie dziwne. Też jestem nie wierząca, ale chodzę na śluby, komunie itp sakramenty najbliższej rodziny, bo dla nich to jest ważne a ja tam sobie jestem bez żadnego podtekstu religijnego. Jakbym była z partnerem kilkanaście lat, znała się z jego ojcem, to bym na tym namaszczeniu była chociażby po to żaby go wspierać. Nie było Cię bo nie chciałaś (bo nie wierzysz)? Czy dlatego, że twój facet nie chciał Cię tam? W sumie obie opcje są złe. Bo tak trochę masz pretensje, że ona była a Ciebie nie, ale jakoś nie widać w Twojej wypowiedzi, żebyś w ogóle chciała tam być.

Nie wiedziałam o ostatnim namaszczeniu. Jestem osobą nie wierzaca, ale gdy jest ślub, chrzciny to biorę udział w uroczystości bo mam szacunek do innej wiary. Ja tutaj nic nie wiedziałam. Szczerze to myslam, że będzie tylko mój partner bo to jest tak intymny moment. Myliłam się.

Basia429 napisał(a):

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

A jak Ty jesteś traktowana przez jego dzieci? Czy Cię akceptują? Ile lat maja dzieci? Jakie relacje masz z jego rodziną? Czy znasz osobście zonę? Czy ona pogodzia sie z Waszym związkiem? Czy byłaś przy nim w czasie ostatniego namaszczenia? Czy prosił Cię o to? Myślę że to ważne pytania, które Ci uświadomią to co ważne. Może być tak, że jesteś nadal traktowana jak ta druga, a mozesz być przewrażliwiona.

Pasek wagi

Basia429 napisał(a):

magdzisko22 napisał(a):

Ojciec jak piszesz mial alzhaimera, to moze odchodzil w przekonaniu ze jego syn ma pełna rodzinę i stad moze ta zona a do kompletu. Moze nie chcieli go niepokoic w ostaniej godzinie.Poza ty m zgadzam sie z wypowiedzia xmargot

Ojciec nie poznawał swojego syna i wnuków. Ona była bo jedno z dzieci niby poprosiło o jej obecność, a on nie odmawia swoim dzieciom.

dziecko może się bali i chciało być z mamą. 

Pasek wagi

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

A jak Ty jesteś traktowana przez jego dzieci? Czy Cię akceptują? Ile lat maja dzieci? Jakie relacje masz z jego rodziną? Czy znasz osobście zonę? Czy ona pogodzia sie z Waszym związkiem? Czy byłaś przy nim w czasie ostatniego namaszczenia? Czy prosił Cię o to? Myślę że to ważne pytania, które Ci uświadomią to co ważne. Może być tak, że jesteś nadal traktowana jak ta druga, a mozesz być przewrażliwiona.

Jego byla zona jak najbardziej wie o moim istnieniu i nie akceptuje tego. Jego jeden syn udaje, że jest wszystko dobrze, ale czuję niechęć z jego strony. Drugi jest obojętny. Jego byla zona nienawidzi mnie i ciągle potrzebuje wsparcia byłego męża. Dzieci mają 18 i 17 lat. Bylej zony nie znam osobiście,  że względu na ciągle problemy i przeszkody stawiane przez nią. Widziałyśmy się, ale nie rozmawiamy. Kiedyś napisałam smsa do niej to napisał, że nękam jej dzieci.

Basia429 napisał(a):

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

A jak Ty jesteś traktowana przez jego dzieci? Czy Cię akceptują? Ile lat maja dzieci? Jakie relacje masz z jego rodziną? Czy znasz osobście zonę? Czy ona pogodzia sie z Waszym związkiem? Czy byłaś przy nim w czasie ostatniego namaszczenia? Czy prosił Cię o to? Myślę że to ważne pytania, które Ci uświadomią to co ważne. Może być tak, że jesteś nadal traktowana jak ta druga, a mozesz być przewrażliwiona.

Jego byla zona jak najbardziej wie o moim istnieniu i nie akceptuje tego. Jego jeden syn udaje, że jest wszystko dobrze, ale czuję niechęć z jego strony. Drugi jest obojętny. Jego byla zona nienawidzi mnie i ciągle potrzebuje wsparcia byłego męża  

O to wobec tego wygląda na to, ze może liczyć na jego odzyskanie. Moze manipulować. Jeśli jest katoliczką może uważać  że jej związek jest nierozerwalny i wręcz święty, bo przypieczętowany przez Boga. To niechętne dziecko też może manipulować. A ile ono ma lat? Nie dziwię Ci się.

Pasek wagi

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

A jak Ty jesteś traktowana przez jego dzieci? Czy Cię akceptują? Ile lat maja dzieci? Jakie relacje masz z jego rodziną? Czy znasz osobście zonę? Czy ona pogodzia sie z Waszym związkiem? Czy byłaś przy nim w czasie ostatniego namaszczenia? Czy prosił Cię o to? Myślę że to ważne pytania, które Ci uświadomią to co ważne. Może być tak, że jesteś nadal traktowana jak ta druga, a mozesz być przewrażliwiona.

Jego byla zona jak najbardziej wie o moim istnieniu i nie akceptuje tego. Jego jeden syn udaje, że jest wszystko dobrze, ale czuję niechęć z jego strony. Drugi jest obojętny. Jego byla zona nienawidzi mnie i ciągle potrzebuje wsparcia byłego męża  

O to wobec tego wygląda na to, ze może liczyć na jego odzyskanie. Moze manipulować. Jeśli jest katoliczką może uważać  że jej związek jest nierozerwalny i wręcz święty, bo przypieczętowany przez Boga. To niechętne dziecko też może manipulować. A ile ono ma lat? Nie dziwię Ci się.

Tak, byla zona jest katoliczka i zdziwiłam się jak poszła do komuni podczas pogrzebu. Dziecko ma 18 lat

Jesteś w związku, w którym przez 14 lat jestes traktowana jako piąte koloni wozu. Ty sama wiesz, że jakaś tam ceremonia nad umierającym człowiekiem, jest tylko pretekstem, bo Ci się zwyczajnie ulało. 
partner i jego rodzina miała 14 lat, żeby przyjąć do wiadomości Twoje istnienie. A partner miał 14 lat na zorganizowanie wszystkiego tak, żebyś się stała częścią rodziny. 
Nikt nic nie zrobił. 
teraz tak, to całe ostatnie namaszczenie to jest/powinna być prywatna rzecz pomiędzy biorącym, a dającym. Po co tam publiczność, nie rozumiem. To nie jest wstęp do pogrzebu. Po co ktoś kogoś tam zapraszał? Może jeszcze rodzinny obiad po? Twój partner coś dziwnego tworzy, a jego była żona chętnie korzysta z okazji. To nie jest żadne pożegnanie, ani okazja do spotkania. C’mon.

Fakt, że Twój partner Ci nie powiedział (nie, że nie zaprosił, nie powiedział) to jest coś, nad czym bym się zastanowiła. I fakt, że Cię okłamał- odpis aktu ślubu jako dowód bycia synem własnego ojca??? Bzdury jak stad do Australii

Pasek wagi

Basia429 napisał(a):

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

araksol napisał(a):

Basia429 napisał(a):

Pewnie cześć osób mnie kojarzy, ale w skrocie: jestem w kilkunastoletnim związku z mężczyzna po rozwodzie, była żona i dzieci zawsze na pierwszym miejscu. Ostatnio znowu wrocilam do swojego mieszkania. Powod? Jego byla zona (!) I dzieci były przy ostatnim namaszczeniu jego ojca. Dla mnie, osoby niewierzącej jest to sakrament bardzo intymny Jego byla zona zapytala sie byłego meza czy może przyjechać. Mnie nie przyszło mi do głowy poprosić o to bo jego ojciec był chory na Alzheimera. Ostatnie namaszczenie odbyło się w towarzystwie partnera, dzieci Jego i bylej zony. Przeprowadzilam sie do siebie, bo to wszystko jest chore. On nie widzi problemu. Dodatkowo znalazlam w miejscu bardzo skrywanym świeży odpis Jjego aktu małżeństwa kościelnego. Jego tlumaczenie:" schowałem bo nie chciałem Cie denerwować, a akt byl potrzebny bo musiałem udowodnić,że jestem synem ojca". Odcięłam się, partner nie widzizadnej winy, nadal chce utrzymywać kontakt,chce, żebym wrocila. Co myślicie?

A jak Ty jesteś traktowana przez jego dzieci? Czy Cię akceptują? Ile lat maja dzieci? Jakie relacje masz z jego rodziną? Czy znasz osobście zonę? Czy ona pogodzia sie z Waszym związkiem? Czy byłaś przy nim w czasie ostatniego namaszczenia? Czy prosił Cię o to? Myślę że to ważne pytania, które Ci uświadomią to co ważne. Może być tak, że jesteś nadal traktowana jak ta druga, a mozesz być przewrażliwiona.

Jego byla zona jak najbardziej wie o moim istnieniu i nie akceptuje tego. Jego jeden syn udaje, że jest wszystko dobrze, ale czuję niechęć z jego strony. Drugi jest obojętny. Jego byla zona nienawidzi mnie i ciągle potrzebuje wsparcia byłego męża  

O to wobec tego wygląda na to, ze może liczyć na jego odzyskanie. Moze manipulować. Jeśli jest katoliczką może uważać  że jej związek jest nierozerwalny i wręcz święty, bo przypieczętowany przez Boga. To niechętne dziecko też może manipulować. A ile ono ma lat? Nie dziwię Ci się.

Tak, byla zona jest katoliczka i zdziwiłam się jak poszła do komuni podczas pogrzebu. Dziecko ma 18 lat

Dziecko nie jest małe. Partner nie musi kontaktować się często w jego sprawie z matką, a ona ciągle coś chce. Partner moze, a nawet powinien ograniczyć kontakty. Tylko czy zechce. Mogłaś się poczuć jak ta druga i nie dziwię się, ze sie zdenerwowałaś. Wygląda na to, że nie liczy sie z Twoimi potrzebami i uczuciami. Twój komfort psychiczny nie jest dla niego zbyt ważny. Co to znaczy że dzieciom niczego nie odmawia? A Tobie odmawia? Musisz sobie odowiedzeć na pytanie czy to nierówne, niesprawiedliwe traktowanie Ci odpowiada.

Pasek wagi

Dla mnie twoje podejście jest chore. Weź też pod uwagę to że ta kobieta ma myśli i uczucia, znała dziadka swoich dzieci i przez tyle lat była dla niego rodziną. Tym bardziej, że to chodzi o ostatnie namaszczenie a ty robisz problemy o coś takiego? Dla dzieci to też z pewnością musiało być  traumatyczne przeżycie więc skoro mają dobry kontakt z matką to mogły potrzebować jej wsparcia. Nie liczy się to że ojciec miał Alzhaimera bo oprócz niego tam też były inne osoby z uczuciami. Jak dla mnie to ty jesteś toksyczna.