Temat: W jakim wieku...

w jakim wieku zostałyscie mamami?

Ja mam rocznikowo 24 i z mężem staramy się o pierwsze dziecko. 

:) 

Nayuri napisał(a):

Trzeposlaww napisał(a):

33
Grażyna, widzę, że od kilku dni intensywnie pijesz Ja - 25 lat i zero bombelków
a wiadomo kim ona naprawdę jest?  ostatnio mam wrażenie, że ona nas wszystkich trolluje i to udanie ;p wcale nie musi mieć 30paru lat tylko mniej, wcale nie musi być pijaczką tak jak się wydaje

.Karol napisał(a):

mam 31 lat staramy się od ponad roku i chcielibyśmy  3, ale jak sie nie uda to nieszkodzi bo juz mamy 2 (ale nie jestem biologiczna mama).
nie oceniam Twojej "majętności" i mnie nie interesuje to (zaznaczam bo pewnie dostaniesz od 500plusów wyzwiska) ale ja zawsze marzyłam o dużej rodzinie i wielu dzieciakach ;p a mam lat 28 i zero dzieci :( zawsze mi się podobało jak widziałam rodziny z dużą ilością dzieci, święta/ wakacje tam były mega gwarne i wesołe

tusia9 napisał(a):

Nayuri napisał(a):

Trzeposlaww napisał(a):

33
Grażyna, widzę, że od kilku dni intensywnie pijesz Ja - 25 lat i zero bombelków
a wiadomo kim ona naprawdę jest?  ostatnio mam wrażenie, że ona nas wszystkich trolluje i to udanie ;p wcale nie musi mieć 30paru lat tylko mniej, wcale nie musi być pijaczką tak jak się wydaje

Żartowałam z tym piciem. 

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 

A co jeśli ja nie lubi imprez? Miałabym czekać by obcy ludzie stwierdzili, że ten akurat wiek jest ok na dzieci? Poza tym posiadanie dziecka to coś więcej niż pieluchy, jeśli nie masz dzieci to tego nie zrozumiesz. Nigdy swojej decyzji nie żałowałam.

Pasek wagi

urodziłam w marcu, rocznikowo 24

Noir_Madame napisał(a):

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 
To wszystko można też robić mając dzieci.Ja korzystam z życia podwójnie bo w wieku trzydziestu paru lat dzieci miałam na tyle duże że nie wymagały już takiego zaangażowania.Ale wiadomo kiedyś były inne czasy,mniej myślało się o karierze.Mam natomiast sąsiadkę która została mamą mając ze 34 lata i jej współczuję .Widać że dzieci jednak wymagają żelaznej kondycji ,teraz ma 4 z przodu a dzieci malutkie.

A ja mam wrażenie, że wcale tak nie jest, ze z dziećmi to mozna wszystko, a po trzydziestce to mozna super zyc z tymi "odchowanymi".  Mówię to patrząc po swoich znajomych. Bo to po 20 (20-30) jest ten czas, gdy sie ma najwiecej znajomych (bo jeszcze ze szkol, studiow, pracy), najwicej ochoty na imprezy, wspolne wyjazdy itp. itd. Ci co mieli juz wtedy dzieci to wychodzili (i wychodzą, bo to w sumie nadal sie dzieje) raz na rok albo raczej spotykaja sie tylko na szybką kawę, a ile przy tym zalatwiania opieki i niepokoju. I co z tego, ze po trzydziestce nie masz juz zupelnych maluszkow, jak 8-9 letnie dziecko nadal jest male (sama zresztą mówisz, że koleaznka majaca 6 letnie dziecko nadal ma maluszka), nadal trzeba mu zalatwic opieke i szczerze to juz nawet nie ma ani tylu okazji do wyjsc, ani sily, kazdy zajety jest bardziej wlasna rodzina. 

Dlatego moim zdaniem faktycznie dobrze jest wykorzystac swoja mlodosc, a pozniej gdy kazdy bardziej stabliziuje swoje zycie to zajac sie rodzina i jej budowaniem. Czyli lepsze stopniowe stablizowanie niz potem po latach planowanie "odbicia sobie". Oczywiscie to tylko moja wizja, kazdy moze miec inna, ale po prostu nie wierzę w te opowiesci o tym, jak z dziecmi mozna wszystko, bo po prostu mam przeróżne przykłady "na własnym podwórku" (ludzi w przedziale 20-40 lat, bo miedzy takimi sie obracam), że wcale tak nie jest. Trochę nawet nie lubię tego budowania obrazu bezproblemowego macierzyństwa, gdy widzę po kolezankach, ze dzieci obrocily zupelnie ich zycia i nawet opieka nad tymi starszymi wiaze sie z ogromnymi wyrzeczeniami.

Pasek wagi

paranormalsun napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 
To wszystko można też robić mając dzieci.Ja korzystam z życia podwójnie bo w wieku trzydziestu paru lat dzieci miałam na tyle duże że nie wymagały już takiego zaangażowania.Ale wiadomo kiedyś były inne czasy,mniej myślało się o karierze.Mam natomiast sąsiadkę która została mamą mając ze 34 lata i jej współczuję .Widać że dzieci jednak wymagają żelaznej kondycji ,teraz ma 4 z przodu a dzieci malutkie.
A ja mam wrażenie, że wcale tak nie jest, ze z dziećmi to mozna wszystko, a po trzydziestce to mozna super zyc z tymi "odchowanymi".  Mówię to patrząc po swoich znajomych. Bo to po 20 (20-30) jest ten czas, gdy sie ma najwiecej znajomych (bo jeszcze ze szkol, studiow, pracy), najwicej ochoty na imprezy, wspolne wyjazdy itp. itd. Ci co mieli juz wtedy dzieci to wychodzili (i wychodzą, bo to w sumie nadal sie dzieje) raz na rok albo raczej spotykaja sie tylko na szybką kawę, a ile przy tym zalatwiania opieki i niepokoju. I co z tego, ze po trzydziestce nie masz juz zupelnych maluszkow, jak 8-9 letnie dziecko nadal jest male (sama zresztą mówisz, że koleaznka majaca 6 letnie dziecko nadal ma maluszka), nadal trzeba mu zalatwic opieke i szczerze to juz nawet nie ma ani tylu okazji do wyjsc, ani sily, kazdy zajety jest bardziej wlasna rodzina. Dlatego moim zdaniem faktycznie dobrze jest wykorzystac swoja mlodosc, a pozniej gdy kazdy bardziej stabliziuje swoje zycie to zajac sie rodzina i jej budowaniem. Czyli lepsze stopniowe stablizowanie niz potem po latach planowanie "odbicia sobie". Oczywiscie to tylko moja wizja, kazdy moze miec inna, ale po prostu nie wierzę w te opowiesci o tym, jak z dziecmi mozna wszystko, bo po prostu mam przeróżne przykłady "na własnym podwórku" (ludzi w przedziale 20-40 lat, bo miedzy takimi sie obracam), że wcale tak nie jest. Trochę nawet nie lubię tego budowania obrazu bezproblemowego macierzyństwa, gdy widzę po kolezankach, ze dzieci obrocily zupelnie ich zycia i nawet opieka nad tymi starszymi wiaze sie z ogromnymi wyrzeczeniami.

To zależy jakie się prowadziło życie przed posiadaniem dzieci. Typ imprezowicza pewnie mocno odczuje zmiane stylu życia. Ale np. Ja z mężem nie czujemy żadnych zmian. Pierwszy rok był ciężki, bo maluch był... no po prostu zbyt mały. Ale teraz robimy to samo co wcześniej. Chodzimy na długie spacery, oglądamy wieczorami filmy lub w coś gramy, jeździmy na wycieczki. W tym roku byliśmy już w Danii i w górach stołowych. Imprezy nie są dla nas, może raz na rok gdzieś wyskoczymy, wtedy syn zostaje z babcią lub dziadkiem. Mówie z czystym sumieniem, że moje życie się po urodzeniu dziecka nie pogorszyło. Przeciwnie, więcej w nim szczęścia. A i sporo nowych znajomych z placu zabaw.

Pasek wagi

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 
A co jeśli ja nie lubi imprez? Miałabym czekać by obcy ludzie stwierdzili, że ten akurat wiek jest ok na dzieci? Poza tym posiadanie dziecka to coś więcej niż pieluchy, jeśli nie masz dzieci to tego nie zrozumiesz. Nigdy swojej decyzji nie żałowałam.


Każdy ma prawo do swojego życia i swoich decyzji :)

Ja np imprezowa nie jestem ale całą moją młodość cechowała ogromna spontaniczność, dużo pracy, dużo wyjazdów, dużo zmian. Zresztą... nie jestem już z facetem, z którym byłam mając 18-25 lat więc albo dziecko wychowywałoby się w rozbitej rodzinie albo bylibyśmy nieszczęśliwi. I większość ludzi w moim wieku jest już z kimś zupełnie innym niż mając lat 20 ;) Chyba tylko 2 mam takie związki w otoczeniu, które przetrwały, w tym jeden nieszczęśliwy ale już zostaną raczej razem z przyzwyczajenia i strachu przed zmianą. Ja się bałam zaryzykować :) 

Do 25 roku życia bardzo się zmieniałam, kształtowałam. To był czas nauki na studiach ale i nauki o sobie, o moich potrzebach, o tym czego chcę od życia, co jestem w stanie poświęcić a co jest dla mnie najważniejsze. Dzięki temu mając te 30 lat jestem cholernie szczęśliwa i teraz czuję, że jestem w miejscu kiedy mogę być w pełni odpowiedzialną, rozsądną matką, że teraz będzie mnie to kosztowało jakoś mniej wyrzeczeń bo kasa lepsza, i większy ogar mój własny i w sumie z niewielu rzeczy będzie trzeba rezygnować.
Ale każdy jest inny. Wiem, że dla wielu kobiet 30 to już strasznie "stara matka", dla mnie przerażające jest i było bycie matką tuż po dwudziestce ;) 

Ale najważniejsze żeby były dwie osoby, które razem chcą i mogą ;) Każdy ma inną wizję życia, inne potrzeby i można sobie argumentami rzucać bez końca co jest wg kogo lepsze ;)

23 i 29

bridetobee napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 
A co jeśli ja nie lubi imprez? Miałabym czekać by obcy ludzie stwierdzili, że ten akurat wiek jest ok na dzieci? Poza tym posiadanie dziecka to coś więcej niż pieluchy, jeśli nie masz dzieci to tego nie zrozumiesz. Nigdy swojej decyzji nie żałowałam.
Każdy ma prawo do swojego życia i swoich decyzji :)Ja np imprezowa nie jestem ale całą moją młodość cechowała ogromna spontaniczność, dużo pracy, dużo wyjazdów, dużo zmian. Zresztą... nie jestem już z facetem, z którym byłam mając 18-25 lat więc albo dziecko wychowywałoby się w rozbitej rodzinie albo bylibyśmy nieszczęśliwi. I większość ludzi w moim wieku jest już z kimś zupełnie innym niż mając lat 20 ;) Chyba tylko 2 mam takie związki w otoczeniu, które przetrwały, w tym jeden nieszczęśliwy ale już zostaną raczej razem z przyzwyczajenia i strachu przed zmianą. Ja się bałam zaryzykować :) Do 25 roku życia bardzo się zmieniałam, kształtowałam. To był czas nauki na studiach ale i nauki o sobie, o moich potrzebach, o tym czego chcę od życia, co jestem w stanie poświęcić a co jest dla mnie najważniejsze. Dzięki temu mając te 30 lat jestem cholernie szczęśliwa i teraz czuję, że jestem w miejscu kiedy mogę być w pełni odpowiedzialną, rozsądną matką, że teraz będzie mnie to kosztowało jakoś mniej wyrzeczeń bo kasa lepsza, i większy ogar mój własny i w sumie z niewielu rzeczy będzie trzeba rezygnować. Ale każdy jest inny. Wiem, że dla wielu kobiet 30 to już strasznie "stara matka", dla mnie przerażające jest i było bycie matką tuż po dwudziestce ;) Ale najważniejsze żeby były dwie osoby, które razem chcą i mogą ;) Każdy ma inną wizję życia, inne potrzeby i można sobie argumentami rzucać bez końca co jest wg kogo lepsze ;)
no wlasnie o to chodzi, ze charakter ksztaltuje sie do 20 kilku lat... i wtedy czlowiek poznaje siebie, wyrabia sobie wymagania co do zycia i zaczyna powazniej o nim myslec. stare szkolne zwiazki sie rozpadaja, ludzie dorastaja. z mojego otoczenia prawie wszyscy ci, ktorzy sie hajtneli i maja dzieci w wieku 20-25 lat, to wpadli i tak pasowalo zalozyc rodzine. dla mnie to bardzo smutne.

20 latek moim zdaniem ma jeszcze sieczke w glowie co do zycia. nie mam na mysli, ze jest jakis glupi, no ale zycia jeszcze nie poczul i go nie zna. nawet jak partner jest starszy no to malzenstwo i rodzice w wieku np. 21 kobieta i 24 lat mezczyzna to dla mnie niewypla poprostu :/