Temat: W jakim wieku...

w jakim wieku zostałyscie mamami?

Ja mam rocznikowo 24 i z mężem staramy się o pierwsze dziecko. 

:) 

dzem_ze_swini napisał(a):

bridetobee napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 
A co jeśli ja nie lubi imprez? Miałabym czekać by obcy ludzie stwierdzili, że ten akurat wiek jest ok na dzieci? Poza tym posiadanie dziecka to coś więcej niż pieluchy, jeśli nie masz dzieci to tego nie zrozumiesz. Nigdy swojej decyzji nie żałowałam.
Każdy ma prawo do swojego życia i swoich decyzji :)Ja np imprezowa nie jestem ale całą moją młodość cechowała ogromna spontaniczność, dużo pracy, dużo wyjazdów, dużo zmian. Zresztą... nie jestem już z facetem, z którym byłam mając 18-25 lat więc albo dziecko wychowywałoby się w rozbitej rodzinie albo bylibyśmy nieszczęśliwi. I większość ludzi w moim wieku jest już z kimś zupełnie innym niż mając lat 20 ;) Chyba tylko 2 mam takie związki w otoczeniu, które przetrwały, w tym jeden nieszczęśliwy ale już zostaną raczej razem z przyzwyczajenia i strachu przed zmianą. Ja się bałam zaryzykować :) Do 25 roku życia bardzo się zmieniałam, kształtowałam. To był czas nauki na studiach ale i nauki o sobie, o moich potrzebach, o tym czego chcę od życia, co jestem w stanie poświęcić a co jest dla mnie najważniejsze. Dzięki temu mając te 30 lat jestem cholernie szczęśliwa i teraz czuję, że jestem w miejscu kiedy mogę być w pełni odpowiedzialną, rozsądną matką, że teraz będzie mnie to kosztowało jakoś mniej wyrzeczeń bo kasa lepsza, i większy ogar mój własny i w sumie z niewielu rzeczy będzie trzeba rezygnować. Ale każdy jest inny. Wiem, że dla wielu kobiet 30 to już strasznie "stara matka", dla mnie przerażające jest i było bycie matką tuż po dwudziestce ;) Ale najważniejsze żeby były dwie osoby, które razem chcą i mogą ;) Każdy ma inną wizję życia, inne potrzeby i można sobie argumentami rzucać bez końca co jest wg kogo lepsze ;)
no wlasnie o to chodzi, ze charakter ksztaltuje sie do 20 kilku lat... i wtedy czlowiek poznaje siebie, wyrabia sobie wymagania co do zycia i zaczyna powazniej o nim myslec. stare szkolne zwiazki sie rozpadaja, ludzie dorastaja. z mojego otoczenia prawie wszyscy ci, ktorzy sie hajtneli i maja dzieci w wieku 20-25 lat, to wpadli i tak pasowalo zalozyc rodzine. dla mnie to bardzo smutne.

A jednak są ludzie, którzy zakładając rodzinę wcześniej są szczęśliwi i są ludzie, u których to nie była wpadka a świadoma decyzja ;) 

Nudno by było gdyby wszyscy chcieli żyć tak samo ;)

Edytowałaś jak już odpowiadałam. Nie sądzę, ze można tak generalizować. Są ludzie dojrzali i odpowiedzialni mając lat 20 a są tacy, którzy mając 40 mają sieczkę w głowie ;) 

dzem_ze_swini - nie pozostaje mi nic innego jak współczuć ludziom z Twojego otoczenia, że ich życie tak smutno się toczy. 

Pasek wagi

tusia9 napisał(a):

.Karol napisał(a):

mam 31 lat staramy się od ponad roku i chcielibyśmy  3, ale jak sie nie uda to nieszkodzi bo juz mamy 2 (ale nie jestem biologiczna mama).
nie oceniam Twojej "majętności" i mnie nie interesuje to (zaznaczam bo pewnie dostaniesz od 500plusów wyzwiska) ale ja zawsze marzyłam o dużej rodzinie i wielu dzieciakach ;p a mam lat 28 i zero dzieci :( zawsze mi się podobało jak widziałam rodziny z dużą ilością dzieci, święta/ wakacje tam były mega gwarne i wesołe

Nie pobieram 500 plus 😁 tak się składa że zawsze marzyłam o dużej rodzinie...

Pasek wagi

paranormalsun napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 
To wszystko można też robić mając dzieci.Ja korzystam z życia podwójnie bo w wieku trzydziestu paru lat dzieci miałam na tyle duże że nie wymagały już takiego zaangażowania.Ale wiadomo kiedyś były inne czasy,mniej myślało się o karierze.Mam natomiast sąsiadkę która została mamą mając ze 34 lata i jej współczuję .Widać że dzieci jednak wymagają żelaznej kondycji ,teraz ma 4 z przodu a dzieci malutkie.
A ja mam wrażenie, że wcale tak nie jest, ze z dziećmi to mozna wszystko, a po trzydziestce to mozna super zyc z tymi "odchowanymi".  Mówię to patrząc po swoich znajomych. Bo to po 20 (20-30) jest ten czas, gdy sie ma najwiecej znajomych (bo jeszcze ze szkol, studiow, pracy), najwicej ochoty na imprezy, wspolne wyjazdy itp. itd. Ci co mieli juz wtedy dzieci to wychodzili (i wychodzą, bo to w sumie nadal sie dzieje) raz na rok albo raczej spotykaja sie tylko na szybką kawę, a ile przy tym zalatwiania opieki i niepokoju. I co z tego, ze po trzydziestce nie masz juz zupelnych maluszkow, jak 8-9 letnie dziecko nadal jest male (sama zresztą mówisz, że koleaznka majaca 6 letnie dziecko nadal ma maluszka), nadal trzeba mu zalatwic opieke i szczerze to juz nawet nie ma ani tylu okazji do wyjsc, ani sily, kazdy zajety jest bardziej wlasna rodzina. Dlatego moim zdaniem faktycznie dobrze jest wykorzystac swoja mlodosc, a pozniej gdy kazdy bardziej stabliziuje swoje zycie to zajac sie rodzina i jej budowaniem. Czyli lepsze stopniowe stablizowanie niz potem po latach planowanie "odbicia sobie". Oczywiscie to tylko moja wizja, kazdy moze miec inna, ale po prostu nie wierzę w te opowiesci o tym, jak z dziecmi mozna wszystko, bo po prostu mam przeróżne przykłady "na własnym podwórku" (ludzi w przedziale 20-40 lat, bo miedzy takimi sie obracam), że wcale tak nie jest. Trochę nawet nie lubię tego budowania obrazu bezproblemowego macierzyństwa, gdy widzę po kolezankach, ze dzieci obrocily zupelnie ich zycia i nawet opieka nad tymi starszymi wiaze sie z ogromnymi wyrzeczeniami.

Ja i moja bdb kolezanka jestesmy w tym samym wieku, ona urodzila, gdy zdawalysmy mature a ja przed 33 urodzinami. Ona faktycznie "zostala zamknięta" w domu, pieluchami, wyszla za maz za ojca dziecka (nie byli by razem z tego co wiem ale sa i to ciągną),  nie poszla wyzej do szkoly, zaszla w druga ciaze, nigdy nie pracowala, nie mieli kasy za bardzo a ja w tym czasie poszlam na studia, chodziłam na imprezy, pracowałam w kilku miejscach (mam cos w cv), wyjezdzalam za granicę, mialam kilku facetow (zależy jak kto na to patrzy, czy to wada czy zaleta), przezylam sporo fajnych chwil. Teraz ona ma odchowane dzieci, moze "odpoczac", isc na impreze gdzie chce, a ja jestem w tych pieluchach, mam mniej sily (tak mysle) niz mlodsza matka, ale w sumie mamy pieniądze, jestem dojrzalsza (wtedy bym pewnie plakala, ze nie moge isc na dyskoteke, albo bym chodzila a dziecko podrzucala babci? A teraz jestem wyszalana, nie mam parcia na imprezy, wyjazdy), madrzejsza, cierpliwsza, to moze puste ale - moglam sie dłużej cieszyć fajnym wygladem :D teraz jest średnio choc nie moge narzekac, nie waze nie wiadomo ile (a moze jako mlodsza lepiej moje cialo by znioslo ciaze?). Mam fajna prace. Poza tym z tamtymi facetami chyba bym nie chciala dziecka...

Jeszcze zastanawiam sie, jak by bylo z moim pierwszym, byliśmy razem, gdy mialam 20-25 lat. Gdyby nie ta jedna rzecz, ktora sie stala to mysle, ze z nim bym mogla miec dziecko juz wtedy i dobrze by nam sie zylo. Skonczylabym studia, poszła do pracy.

Podsumowujac: zależy :D

30, brak dzieci i jakichkolwiek na nie chęci ;-)

Ja urodziłam swoje pierwsze i narazie jedyne dziecko mając 18 lat. Wiem, że byłam bardzo młoda. Z ojcem biologicznym nie mam żadnego kontaktu, nie wiem czy w ogóle żyje. Ja i córka traktujemy mojego męża jako biologicznego ojca i jesteśmy szczęśliwe. Ale to nie jest tak, że przez ciąże w tak młodym wieku nic przez to nie osiągnęłam. Ukończyłam technikum, zdałam prawo jazdy, aktualnie kończę studia zaocznie. Zaraz po szkole dostałam taką pracę o jakiej niejedna absolwentka szkoły mogłaby pomarzyć, w swoim zawodzie. Dlatego cieszę się, że po prostu wszystko się mi ułożyło.

Mam czas na wyjścia z domu by spotkać się z przyjaciółmi i na wyjazd sam na sam z mężem we dwoje, potrzeba tylko umiaru. Nigdy nie byłam typem imprezowicza i taka nie jestem

my z mezem mamy po 28 ale przez najblizsze 7 lat nie planujemy :P chcemy sie nacieszyc soba i wyszalec, kupic dom i zwiedzic troche swiata :)

25 lat, rocznikowi 26

Gdybym wiedziala ze bede miala dzieci kiedykolwiek, zdecydowalabym sie wczesniej, majac 22/23 lata

28

paranormalsun napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

dzem_ze_swini napisał(a):

jejuu, niektore macie 25 lat lub mniej i juz bombelki na liczniku? przeciez to najlepszy wiek na dorabianie sie i imprezy a nie pchanie sie w pieluchy! 
To wszystko można też robić mając dzieci.Ja korzystam z życia podwójnie bo w wieku trzydziestu paru lat dzieci miałam na tyle duże że nie wymagały już takiego zaangażowania.Ale wiadomo kiedyś były inne czasy,mniej myślało się o karierze.Mam natomiast sąsiadkę która została mamą mając ze 34 lata i jej współczuję .Widać że dzieci jednak wymagają żelaznej kondycji ,teraz ma 4 z przodu a dzieci malutkie.
A ja mam wrażenie, że wcale tak nie jest, ze z dziećmi to mozna wszystko, a po trzydziestce to mozna super zyc z tymi "odchowanymi".  Mówię to patrząc po swoich znajomych. Bo to po 20 (20-30) jest ten czas, gdy sie ma najwiecej znajomych (bo jeszcze ze szkol, studiow, pracy), najwicej ochoty na imprezy, wspolne wyjazdy itp. itd. Ci co mieli juz wtedy dzieci to wychodzili (i wychodzą, bo to w sumie nadal sie dzieje) raz na rok albo raczej spotykaja sie tylko na szybką kawę, a ile przy tym zalatwiania opieki i niepokoju. I co z tego, ze po trzydziestce nie masz juz zupelnych maluszkow, jak 8-9 letnie dziecko nadal jest male (sama zresztą mówisz, że koleaznka majaca 6 letnie dziecko nadal ma maluszka), nadal trzeba mu zalatwic opieke i szczerze to juz nawet nie ma ani tylu okazji do wyjsc, ani sily, kazdy zajety jest bardziej wlasna rodzina. Dlatego moim zdaniem faktycznie dobrze jest wykorzystac swoja mlodosc, a pozniej gdy kazdy bardziej stabliziuje swoje zycie to zajac sie rodzina i jej budowaniem. Czyli lepsze stopniowe stablizowanie niz potem po latach planowanie "odbicia sobie". Oczywiscie to tylko moja wizja, kazdy moze miec inna, ale po prostu nie wierzę w te opowiesci o tym, jak z dziecmi mozna wszystko, bo po prostu mam przeróżne przykłady "na własnym podwórku" (ludzi w przedziale 20-40 lat, bo miedzy takimi sie obracam), że wcale tak nie jest. Trochę nawet nie lubię tego budowania obrazu bezproblemowego macierzyństwa, gdy widzę po kolezankach, ze dzieci obrocily zupelnie ich zycia i nawet opieka nad tymi starszymi wiaze sie z ogromnymi wyrzeczeniami.

MÓwiąc  po 30 miałam na bysli 35+ a po za tym moje doświadczenie jest niestety takie że 2 razy w wieku 37 i 39 lat zdiagnozowano u mnie raka.Na szczęście jeszcze żyję ale wiadomo,mogło być różnie.Wiem że chorują również młode osoby ale nie oszukujmy się im jest się starszym tym jednak większe ryzyko,

Pasek wagi