Temat: Poród

Ten post musiałam w końcu napisać. Czas tak leci, a ja zbliżam się do porodu. Im bliżej tym więcej strachu. To 30 tydzień, ale nie wiadomo, czy nie urodzę wcześniej, bo brano to pod uwagę. 

Obiecałam sobie, że nie będę się doszukiwać strasznych historii, wczoraj postanowiłam znaleźć te pozytywne, a zamiast tego wpadłam na jakieś przerażające opowieści z sali porodowej... 

Mam pytania do dziewczyn, które mają za sobą poród siłami natury.

Macie jakieś rady jak w ogóle PRZEŻYĆ? Jaka pozycja do rodzenia jest najlepsza? Czy warto brać znieczulenie i czy jest duża szansa, że podadzą je na czas? Ile trwał wasz poród? 

Najgorsze jest to, że od 5 lat mam tę cholerną przypadłość jaką są hemoroidy zewnętrzne...nie krwawiły raczej nigdy, ale są duże i "wyłażą". Sam poród jest straszny, a poród z czymś takim...przecież przy takim parciu one nie wytrzymają. Ja chyba wybuchnę. To doda mi ogromnego bólu, mimo, że i tak to muszą być kosmiczne męki. 

Dziewczyny, poratujcie słowem :|

Nirvanka2016 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wierzę w te opowieści jak to po cc człowiek bez leków przeciwbólowych śmiga jak motorek. Pewnie, że niewiele miało takie przejścia jak ja, ale na oddziale leżało mase dziewczyn po cc i żadna nie śmigała jak motorek nawet w dniu wyjścia. Wszystkie jeszcze pozginane częściowo w pól i wyjące w łazience przy kąpieli.Albo pamięc zawodzi, albo człowiek sobie racjonalizuje. 
Marisca przysięgam na wszystko, że na serio, może nie śmigałam, bo jasne, ze bolało, ale bolało mniej niż po operacji kolana, i mniej niż karmienie piersią. Urodziłam przez cc w czwartek o 14.55, czyli wstać mogłam o 23, na wszelki wypadek poczekałam do 24, sama wstałam- mąż był w sali (wykupiliśmy sobie salę dla nas i dziecka). O 1 w nocy przyszła przemiła położna, która mnie obmyła i jak powiedziałam, ze już wstawałam to wyciągnęła mi cewnik. Wpadła jeszcze na chwilę o 4, czy 5 i dała mi coś przeciwbólowego w kroplówkę. Potem już nic nie brałam, ani doustnie, ani dożylnie, ani w szpitalu, ani w domu. Jasne, najgorzej było wstać i się rozprostować, ale rano sama posżłam pod prysznic i się umyłam- mąż tylko tyły musiał mi umyć- bo trudno mi się było odwrócić tak, sięgnąc ręką, no ale ja mam pokaźne tyły, zresztą przody tyż :PA w domu szybko musiałam dojść do siebie bo dziecko miało żółtaczkę i 2 tygodnie spedziliśmy w szpitalu, nie było zmiłuj, codzinnie o 8 do szpitała i wyjście o 23 i tak przez prawie dwa tygodnie. szybko zapomina sie o sobie, jak ma się chore dziecko- sama coś pewnie o tym wiesz. zresztą w 4 dobie, gdy szliśmy z dzieckiem na badanie krwi, musiałam je nieść na rękach bo płakał, bólu wtedy w ogóle nie czułam- ale tak jak piszę tutaj już działał stres i obawa o dziecko, a nie o siebie.

Cc to zabieg na tkankach miękkich, oczywiście że nie boli tak mocno jak zabieg na kolanie na przykład. Moja mama po obu cesarkach śmigała od razu i jasne, że ja bolało, ale to zależy od tego jak człowiek potrafi znieść ból fizyczny i na ile może sobie pozwolic, by go bolalo. Zresztą moja mam od razu musiała wrócić do pracy więc i tak nie było opcji wylegiwania się i skręcania w łóżku

Iamcookie napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wierzę w te opowieści jak to po cc człowiek bez leków przeciwbólowych śmiga jak motorek. Pewnie, że niewiele miało takie przejścia jak ja, ale na oddziale leżało mase dziewczyn po cc i żadna nie śmigała jak motorek nawet w dniu wyjścia. Wszystkie jeszcze pozginane częściowo w pól i wyjące w łazience przy kąpieli.Albo pamięc zawodzi, albo człowiek sobie racjonalizuje. 
Marisca przysięgam na wszystko, że na serio, może nie śmigałam, bo jasne, ze bolało, ale bolało mniej niż po operacji kolana, i mniej niż karmienie piersią. Urodziłam przez cc w czwartek o 14.55, czyli wstać mogłam o 23, na wszelki wypadek poczekałam do 24, sama wstałam- mąż był w sali (wykupiliśmy sobie salę dla nas i dziecka). O 1 w nocy przyszła przemiła położna, która mnie obmyła i jak powiedziałam, ze już wstawałam to wyciągnęła mi cewnik. Wpadła jeszcze na chwilę o 4, czy 5 i dała mi coś przeciwbólowego w kroplówkę. Potem już nic nie brałam, ani doustnie, ani dożylnie, ani w szpitalu, ani w domu. Jasne, najgorzej było wstać i się rozprostować, ale rano sama posżłam pod prysznic i się umyłam- mąż tylko tyły musiał mi umyć- bo trudno mi się było odwrócić tak, sięgnąc ręką, no ale ja mam pokaźne tyły, zresztą przody tyż :PA w domu szybko musiałam dojść do siebie bo dziecko miało żółtaczkę i 2 tygodnie spedziliśmy w szpitalu, nie było zmiłuj, codzinnie o 8 do szpitała i wyjście o 23 i tak przez prawie dwa tygodnie. szybko zapomina sie o sobie, jak ma się chore dziecko- sama coś pewnie o tym wiesz. zresztą w 4 dobie, gdy szliśmy z dzieckiem na badanie krwi, musiałam je nieść na rękach bo płakał, bólu wtedy w ogóle nie czułam- ale tak jak piszę tutaj już działał stres i obawa o dziecko, a nie o siebie.
Cc to zabieg na tkankach miękkich, oczywiście że nie boli tak mocno jak zabieg na kolanie na przykład. Moja mama po obu cesarkach śmigała od razu i jasne, że ja bolało, ale to zależy od tego jak człowiek potrafi znieść ból fizyczny i na ile może sobie pozwolic, by go bolalo. Zresztą moja mam od razu musiała wrócić do pracy więc i tak nie było opcji wylegiwania się i skręcania w łóżku

A kiedy Twoja mama rodziła przez cc?

Akurat moja mama jest po wielu operacjach i 20-30 lat temu to nawet pierwszy raz  wstawało się dopiero po kilku dniach, czy nawet tygodniu nie tak jak dzisiaj po kilku h. Taaa jasne po cesarce od razu do pracy poszła. Mój mąż dostał L-4 na 2 tyg, żeby się mną opiekować i każdy facet dostaje takie L-4 w przypadku cc, ale przecież to tak bez sensu to L-4, bo przecież kobieta już w robocie śmiga. 

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wierzę w te opowieści jak to po cc człowiek bez leków przeciwbólowych śmiga jak motorek. Pewnie, że niewiele miało takie przejścia jak ja, ale na oddziale leżało mase dziewczyn po cc i żadna nie śmigała jak motorek nawet w dniu wyjścia. Wszystkie jeszcze pozginane częściowo w pól i wyjące w łazience przy kąpieli.Albo pamięc zawodzi, albo człowiek sobie racjonalizuje. 
Marisca przysięgam na wszystko, że na serio, może nie śmigałam, bo jasne, ze bolało, ale bolało mniej niż po operacji kolana, i mniej niż karmienie piersią. Urodziłam przez cc w czwartek o 14.55, czyli wstać mogłam o 23, na wszelki wypadek poczekałam do 24, sama wstałam- mąż był w sali (wykupiliśmy sobie salę dla nas i dziecka). O 1 w nocy przyszła przemiła położna, która mnie obmyła i jak powiedziałam, ze już wstawałam to wyciągnęła mi cewnik. Wpadła jeszcze na chwilę o 4, czy 5 i dała mi coś przeciwbólowego w kroplówkę. Potem już nic nie brałam, ani doustnie, ani dożylnie, ani w szpitalu, ani w domu. Jasne, najgorzej było wstać i się rozprostować, ale rano sama posżłam pod prysznic i się umyłam- mąż tylko tyły musiał mi umyć- bo trudno mi się było odwrócić tak, sięgnąc ręką, no ale ja mam pokaźne tyły, zresztą przody tyż :PA w domu szybko musiałam dojść do siebie bo dziecko miało żółtaczkę i 2 tygodnie spedziliśmy w szpitalu, nie było zmiłuj, codzinnie o 8 do szpitała i wyjście o 23 i tak przez prawie dwa tygodnie. szybko zapomina sie o sobie, jak ma się chore dziecko- sama coś pewnie o tym wiesz. zresztą w 4 dobie, gdy szliśmy z dzieckiem na badanie krwi, musiałam je nieść na rękach bo płakał, bólu wtedy w ogóle nie czułam- ale tak jak piszę tutaj już działał stres i obawa o dziecko, a nie o siebie.
Cc to zabieg na tkankach miękkich, oczywiście że nie boli tak mocno jak zabieg na kolanie na przykład. Moja mama po obu cesarkach śmigała od razu i jasne, że ja bolało, ale to zależy od tego jak człowiek potrafi znieść ból fizyczny i na ile może sobie pozwolic, by go bolalo. Zresztą moja mam od razu musiała wrócić do pracy więc i tak nie było opcji wylegiwania się i skręcania w łóżku
A kiedy Twoja mama rodziła przez cc?Akurat moja mama jest po wielu operacjach i 20-30 lat temu to nawet pierwszy raz  wstawało się dopiero po kilku dniach, czy nawet tygodniu nie tak jak dzisiaj po kilku h. Taaa jasne po cesarce od razu do pracy poszła. Mój mąż dostał L-4 na 2 tyg, żeby się mną opiekować i każdy facet dostaje takie L-4 w przypadku cc, ale przecież to tak bez sensu to L-4, bo przecież kobieta już w robocie śmiga. 

13 lat i 14 lat temu, ojciec był wtedy chory a na wsi nie ma L4, to nie porównuj. Zwierze wolnego nie daje, nakarmić trzeba. Rodziny rodzice nie mają, więc nie było komu pomóc

Iamcookie napisał(a):

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wierzę w te opowieści jak to po cc człowiek bez leków przeciwbólowych śmiga jak motorek. Pewnie, że niewiele miało takie przejścia jak ja, ale na oddziale leżało mase dziewczyn po cc i żadna nie śmigała jak motorek nawet w dniu wyjścia. Wszystkie jeszcze pozginane częściowo w pól i wyjące w łazience przy kąpieli.Albo pamięc zawodzi, albo człowiek sobie racjonalizuje. 
Marisca przysięgam na wszystko, że na serio, może nie śmigałam, bo jasne, ze bolało, ale bolało mniej niż po operacji kolana, i mniej niż karmienie piersią. Urodziłam przez cc w czwartek o 14.55, czyli wstać mogłam o 23, na wszelki wypadek poczekałam do 24, sama wstałam- mąż był w sali (wykupiliśmy sobie salę dla nas i dziecka). O 1 w nocy przyszła przemiła położna, która mnie obmyła i jak powiedziałam, ze już wstawałam to wyciągnęła mi cewnik. Wpadła jeszcze na chwilę o 4, czy 5 i dała mi coś przeciwbólowego w kroplówkę. Potem już nic nie brałam, ani doustnie, ani dożylnie, ani w szpitalu, ani w domu. Jasne, najgorzej było wstać i się rozprostować, ale rano sama posżłam pod prysznic i się umyłam- mąż tylko tyły musiał mi umyć- bo trudno mi się było odwrócić tak, sięgnąc ręką, no ale ja mam pokaźne tyły, zresztą przody tyż :PA w domu szybko musiałam dojść do siebie bo dziecko miało żółtaczkę i 2 tygodnie spedziliśmy w szpitalu, nie było zmiłuj, codzinnie o 8 do szpitała i wyjście o 23 i tak przez prawie dwa tygodnie. szybko zapomina sie o sobie, jak ma się chore dziecko- sama coś pewnie o tym wiesz. zresztą w 4 dobie, gdy szliśmy z dzieckiem na badanie krwi, musiałam je nieść na rękach bo płakał, bólu wtedy w ogóle nie czułam- ale tak jak piszę tutaj już działał stres i obawa o dziecko, a nie o siebie.
Cc to zabieg na tkankach miękkich, oczywiście że nie boli tak mocno jak zabieg na kolanie na przykład. Moja mama po obu cesarkach śmigała od razu i jasne, że ja bolało, ale to zależy od tego jak człowiek potrafi znieść ból fizyczny i na ile może sobie pozwolic, by go bolalo. Zresztą moja mam od razu musiała wrócić do pracy więc i tak nie było opcji wylegiwania się i skręcania w łóżku
A kiedy Twoja mama rodziła przez cc?Akurat moja mama jest po wielu operacjach i 20-30 lat temu to nawet pierwszy raz  wstawało się dopiero po kilku dniach, czy nawet tygodniu nie tak jak dzisiaj po kilku h. Taaa jasne po cesarce od razu do pracy poszła. Mój mąż dostał L-4 na 2 tyg, żeby się mną opiekować i każdy facet dostaje takie L-4 w przypadku cc, ale przecież to tak bez sensu to L-4, bo przecież kobieta już w robocie śmiga. 
13 lat i 14 lat temu, ojciec był wtedy chory a na wsi nie ma L4, to nie porównuj. Zwierze wolnego nie daje, nakarmić trzeba. Rodziny rodzice nie mają, więc nie było komu pomóc

To tylko współczuć, że musiała narażać swoje życie, czy zdrowie. Ale znamy te opowieści jak to kobieta urodziła i zaraz szła w pole, a teraz te baby to takie słabe i tak się cackają ze sobą. Zamiast kobietom poprawiać standard życia to lepiej przyrównywać do tych, które nie miały wyboru, bo nikt się ich losem nie przejmował

Ojciec był chory na co ? 

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wierzę w te opowieści jak to po cc człowiek bez leków przeciwbólowych śmiga jak motorek. Pewnie, że niewiele miało takie przejścia jak ja, ale na oddziale leżało mase dziewczyn po cc i żadna nie śmigała jak motorek nawet w dniu wyjścia. Wszystkie jeszcze pozginane częściowo w pól i wyjące w łazience przy kąpieli.Albo pamięc zawodzi, albo człowiek sobie racjonalizuje. 
Marisca przysięgam na wszystko, że na serio, może nie śmigałam, bo jasne, ze bolało, ale bolało mniej niż po operacji kolana, i mniej niż karmienie piersią. Urodziłam przez cc w czwartek o 14.55, czyli wstać mogłam o 23, na wszelki wypadek poczekałam do 24, sama wstałam- mąż był w sali (wykupiliśmy sobie salę dla nas i dziecka). O 1 w nocy przyszła przemiła położna, która mnie obmyła i jak powiedziałam, ze już wstawałam to wyciągnęła mi cewnik. Wpadła jeszcze na chwilę o 4, czy 5 i dała mi coś przeciwbólowego w kroplówkę. Potem już nic nie brałam, ani doustnie, ani dożylnie, ani w szpitalu, ani w domu. Jasne, najgorzej było wstać i się rozprostować, ale rano sama posżłam pod prysznic i się umyłam- mąż tylko tyły musiał mi umyć- bo trudno mi się było odwrócić tak, sięgnąc ręką, no ale ja mam pokaźne tyły, zresztą przody tyż :PA w domu szybko musiałam dojść do siebie bo dziecko miało żółtaczkę i 2 tygodnie spedziliśmy w szpitalu, nie było zmiłuj, codzinnie o 8 do szpitała i wyjście o 23 i tak przez prawie dwa tygodnie. szybko zapomina sie o sobie, jak ma się chore dziecko- sama coś pewnie o tym wiesz. zresztą w 4 dobie, gdy szliśmy z dzieckiem na badanie krwi, musiałam je nieść na rękach bo płakał, bólu wtedy w ogóle nie czułam- ale tak jak piszę tutaj już działał stres i obawa o dziecko, a nie o siebie.
Cc to zabieg na tkankach miękkich, oczywiście że nie boli tak mocno jak zabieg na kolanie na przykład. Moja mama po obu cesarkach śmigała od razu i jasne, że ja bolało, ale to zależy od tego jak człowiek potrafi znieść ból fizyczny i na ile może sobie pozwolic, by go bolalo. Zresztą moja mam od razu musiała wrócić do pracy więc i tak nie było opcji wylegiwania się i skręcania w łóżku
A kiedy Twoja mama rodziła przez cc?Akurat moja mama jest po wielu operacjach i 20-30 lat temu to nawet pierwszy raz  wstawało się dopiero po kilku dniach, czy nawet tygodniu nie tak jak dzisiaj po kilku h. Taaa jasne po cesarce od razu do pracy poszła. Mój mąż dostał L-4 na 2 tyg, żeby się mną opiekować i każdy facet dostaje takie L-4 w przypadku cc, ale przecież to tak bez sensu to L-4, bo przecież kobieta już w robocie śmiga. 
13 lat i 14 lat temu, ojciec był wtedy chory a na wsi nie ma L4, to nie porównuj. Zwierze wolnego nie daje, nakarmić trzeba. Rodziny rodzice nie mają, więc nie było komu pomóc
To tylko współczuć, że musiała narażać swoje życie, czy zdrowie. Ale znamy te opowieści jak to kobieta urodziła i zaraz szła w pole, a teraz te baby to takie słabe i tak się cackają ze sobą. Zamiast kobietom poprawiać standard życia to lepiej przyrównywać do tych, które nie miały wyboru, bo nikt się ich losem nie przejmowałOjciec był chory na co ? 

Ale ja nie powiedziałam, że kobiety mają iść zaraz po cesarce do pracy! Co to to nie! Oczywiście uważam że powinny mieć czas żeby się wykurować, tak jak napisałaś to nie te czasy. Chodziło mi o to, że różnie ludzie znoszą ból i wierzę, że można śmigać jak motorek po cc, sama mam doświadczenia z ciężkimi operacjami kości i mimo że chciało mi się wyć z bólu to płakałabym jeszcze bardziej gdybym miała leżeć w łóżku. Może to głupio zabrzmi ale mimo że mnie bolało to właśnie śmiałam jak motorek (w perspektywie tamtego stanu oczywiście).

Iamcookie napisał(a):

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wierzę w te opowieści jak to po cc człowiek bez leków przeciwbólowych śmiga jak motorek. Pewnie, że niewiele miało takie przejścia jak ja, ale na oddziale leżało mase dziewczyn po cc i żadna nie śmigała jak motorek nawet w dniu wyjścia. Wszystkie jeszcze pozginane częściowo w pól i wyjące w łazience przy kąpieli.Albo pamięc zawodzi, albo człowiek sobie racjonalizuje. 
Marisca przysięgam na wszystko, że na serio, może nie śmigałam, bo jasne, ze bolało, ale bolało mniej niż po operacji kolana, i mniej niż karmienie piersią. Urodziłam przez cc w czwartek o 14.55, czyli wstać mogłam o 23, na wszelki wypadek poczekałam do 24, sama wstałam- mąż był w sali (wykupiliśmy sobie salę dla nas i dziecka). O 1 w nocy przyszła przemiła położna, która mnie obmyła i jak powiedziałam, ze już wstawałam to wyciągnęła mi cewnik. Wpadła jeszcze na chwilę o 4, czy 5 i dała mi coś przeciwbólowego w kroplówkę. Potem już nic nie brałam, ani doustnie, ani dożylnie, ani w szpitalu, ani w domu. Jasne, najgorzej było wstać i się rozprostować, ale rano sama posżłam pod prysznic i się umyłam- mąż tylko tyły musiał mi umyć- bo trudno mi się było odwrócić tak, sięgnąc ręką, no ale ja mam pokaźne tyły, zresztą przody tyż :PA w domu szybko musiałam dojść do siebie bo dziecko miało żółtaczkę i 2 tygodnie spedziliśmy w szpitalu, nie było zmiłuj, codzinnie o 8 do szpitała i wyjście o 23 i tak przez prawie dwa tygodnie. szybko zapomina sie o sobie, jak ma się chore dziecko- sama coś pewnie o tym wiesz. zresztą w 4 dobie, gdy szliśmy z dzieckiem na badanie krwi, musiałam je nieść na rękach bo płakał, bólu wtedy w ogóle nie czułam- ale tak jak piszę tutaj już działał stres i obawa o dziecko, a nie o siebie.
Cc to zabieg na tkankach miękkich, oczywiście że nie boli tak mocno jak zabieg na kolanie na przykład. Moja mama po obu cesarkach śmigała od razu i jasne, że ja bolało, ale to zależy od tego jak człowiek potrafi znieść ból fizyczny i na ile może sobie pozwolic, by go bolalo. Zresztą moja mam od razu musiała wrócić do pracy więc i tak nie było opcji wylegiwania się i skręcania w łóżku
A kiedy Twoja mama rodziła przez cc?Akurat moja mama jest po wielu operacjach i 20-30 lat temu to nawet pierwszy raz  wstawało się dopiero po kilku dniach, czy nawet tygodniu nie tak jak dzisiaj po kilku h. Taaa jasne po cesarce od razu do pracy poszła. Mój mąż dostał L-4 na 2 tyg, żeby się mną opiekować i każdy facet dostaje takie L-4 w przypadku cc, ale przecież to tak bez sensu to L-4, bo przecież kobieta już w robocie śmiga. 
13 lat i 14 lat temu, ojciec był wtedy chory a na wsi nie ma L4, to nie porównuj. Zwierze wolnego nie daje, nakarmić trzeba. Rodziny rodzice nie mają, więc nie było komu pomóc
To tylko współczuć, że musiała narażać swoje życie, czy zdrowie. Ale znamy te opowieści jak to kobieta urodziła i zaraz szła w pole, a teraz te baby to takie słabe i tak się cackają ze sobą. Zamiast kobietom poprawiać standard życia to lepiej przyrównywać do tych, które nie miały wyboru, bo nikt się ich losem nie przejmowałOjciec był chory na co ? 
Ale ja nie powiedziałam, że kobiety mają iść zaraz po cesarce do pracy! Co to to nie! Oczywiście uważam że powinny mieć czas żeby się wykurować, tak jak napisałaś to nie te czasy. Chodziło mi o to, że różnie ludzie znoszą ból i wierzę, że można śmigać jak motorek po cc, sama mam doświadczenia z ciężkimi operacjami kości i mimo że chciało mi się wyć z bólu to płakałabym jeszcze bardziej gdybym miała leżeć w łóżku. Może to głupio zabrzmi ale mimo że mnie bolało to właśnie śmiałam jak motorek (w perspektywie tamtego stanu oczywiście).

Nie odpowiedziałaś mi na pytanie :)

Ja wrocilam po 6 dniach po cesarce do domu, bo mialam jeszcze robione echo serca i musialam czekac. W dniu wypisu musialam podjechac jeszcze po mm do drogerii, zeby bylo w razie czego w domu i moj brat tak madrze zaparkowal auto, ze mialam caly wielki parking do przejscia i caly dworzec. Jeszcze sie zdziwil, jak powiedzialam, ze ma podjechac pod wejscie, bo rzucil a co, nie przejdziesz, przeciez to nie 10 km. A ja - no kur. tak sie sklada, ze srednio. Chodzic chodzilam ale byly to male i powolne kroki. Za to moja mama wziela wolne, zeby z nami byc ale ja wszystko robilam sama i dla siebie i dziecka, wiec mama po 2 dniach pojechala do domu, a tez twierdzila, ze po cesarce to bedzie miesiac u nas siedziec bo ja nie bede w stanie sie podniesc. Moj narzeczony nie mial zadnego L4 na mnie. Oczywiscie, ze da sie wszystko robic, no moze prawie, ale umowmy siw, ze nie jest to z automatu pelna sprawnosc i jednak kobieta jest troche spowolniona na wielu plaszczyznach. 

Ja jak pisalam bylam na morfinie, ale bolu nie czulam. Nie wiem jak jest bez morfiny. Wstalam jednak dopiero chyba na drugi dzien, pierwszego to szczerze mi sie nie chcialo xD 

cancri napisał(a):

Ja wrocilam po 6 dniach po cesarce do domu, bo mialam jeszcze robione echo serca i musialam czekac. W dniu wypisu musialam podjechac jeszcze po mm do drogerii, zeby bylo w razie czego w domu i moj brat tak madrze zaparkowal auto, ze mialam caly wielki parking do przejscia i caly dworzec. Jeszcze sie zdziwil, jak powiedzialam, ze ma podjechac pod wejscie, bo rzucil a co, nie przejdziesz, przeciez to nie 10 km. A ja - no kur. tak sie sklada, ze srednio. Chodzic chodzilam ale byly to male i powolne kroki. Za to moja mama wziela wolne, zeby z nami byc ale ja wszystko robilam sama i dla siebie i dziecka, wiec mama po 2 dniach pojechala do domu, a tez twierdzila, ze po cesarce to bedzie miesiac u nas siedziec bo ja nie bede w stanie sie podniesc. Moj narzeczony nie mial zadnego L4 na mnie. Oczywiscie, ze da sie wszystko robic, no moze prawie, ale umowmy siw, ze nie jest to z automatu pelna sprawnosc i jednak kobieta jest troche spowolniona na wielu plaszczyznach. Ja jak pisalam bylam na morfinie, ale bolu nie czulam. Nie wiem jak jest bez morfiny. Wstalam jednak dopiero chyba na drugi dzien, pierwszego to szczerze mi sie nie chcialo xD 

Ja miałam tylko znieczulenie do cięcia, potem zupełnie nic.

2 porody Sn - mam niecałe 160cm

1- 13h godz, 5 dawek ZZO, praktycznie bez bólu, mogłam spać między dawkami znieczulenia. Nacięcie za moją zgodą, dobrze się goiło, zero problemów ze szwami, siedzeniem itd. Ogólnie śmigałam. Córka 3670 stąd nacięcia.

2. 4  godz, przyjechałam już z 7cm, podano mi ZZO na prośbę (1 dawka) rodziłam jeszcze pod działaniem znieczulenia. Wszystko było przyjemnie wytłumione, parte odczuwalne ale niebolesne. Znowu nacięcie za zgodą. Tym razem byłam słabsza, lekko pobolewały mnie plecy w miejscu wkłucia, nie miałam siły od razu np szybko poruszać się, za szybko poszłam do łazienki, kołowało mi się w głowie.Prawdopodobnie to był brak snu, urodziłam krótko po północy. Syn 3960, szwy ładnie się goiły (tym razem było ich więcej) Znowu nie potrzebowałam w ogóle przeciwbólowych.

Bez znieczulenia w ogóle sobie tego nie wyobrażam, tak to da się trochę poboli, za chwilę przestanie, można sobie poodpoczywać, nabrać sił itd.

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Marisca napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wierzę w te opowieści jak to po cc człowiek bez leków przeciwbólowych śmiga jak motorek. Pewnie, że niewiele miało takie przejścia jak ja, ale na oddziale leżało mase dziewczyn po cc i żadna nie śmigała jak motorek nawet w dniu wyjścia. Wszystkie jeszcze pozginane częściowo w pól i wyjące w łazience przy kąpieli.Albo pamięc zawodzi, albo człowiek sobie racjonalizuje. 
Marisca przysięgam na wszystko, że na serio, może nie śmigałam, bo jasne, ze bolało, ale bolało mniej niż po operacji kolana, i mniej niż karmienie piersią. Urodziłam przez cc w czwartek o 14.55, czyli wstać mogłam o 23, na wszelki wypadek poczekałam do 24, sama wstałam- mąż był w sali (wykupiliśmy sobie salę dla nas i dziecka). O 1 w nocy przyszła przemiła położna, która mnie obmyła i jak powiedziałam, ze już wstawałam to wyciągnęła mi cewnik. Wpadła jeszcze na chwilę o 4, czy 5 i dała mi coś przeciwbólowego w kroplówkę. Potem już nic nie brałam, ani doustnie, ani dożylnie, ani w szpitalu, ani w domu. Jasne, najgorzej było wstać i się rozprostować, ale rano sama posżłam pod prysznic i się umyłam- mąż tylko tyły musiał mi umyć- bo trudno mi się było odwrócić tak, sięgnąc ręką, no ale ja mam pokaźne tyły, zresztą przody tyż :PA w domu szybko musiałam dojść do siebie bo dziecko miało żółtaczkę i 2 tygodnie spedziliśmy w szpitalu, nie było zmiłuj, codzinnie o 8 do szpitała i wyjście o 23 i tak przez prawie dwa tygodnie. szybko zapomina sie o sobie, jak ma się chore dziecko- sama coś pewnie o tym wiesz. zresztą w 4 dobie, gdy szliśmy z dzieckiem na badanie krwi, musiałam je nieść na rękach bo płakał, bólu wtedy w ogóle nie czułam- ale tak jak piszę tutaj już działał stres i obawa o dziecko, a nie o siebie.
Cc to zabieg na tkankach miękkich, oczywiście że nie boli tak mocno jak zabieg na kolanie na przykład. Moja mama po obu cesarkach śmigała od razu i jasne, że ja bolało, ale to zależy od tego jak człowiek potrafi znieść ból fizyczny i na ile może sobie pozwolic, by go bolalo. Zresztą moja mam od razu musiała wrócić do pracy więc i tak nie było opcji wylegiwania się i skręcania w łóżku
A kiedy Twoja mama rodziła przez cc?Akurat moja mama jest po wielu operacjach i 20-30 lat temu to nawet pierwszy raz  wstawało się dopiero po kilku dniach, czy nawet tygodniu nie tak jak dzisiaj po kilku h. Taaa jasne po cesarce od razu do pracy poszła. Mój mąż dostał L-4 na 2 tyg, żeby się mną opiekować i każdy facet dostaje takie L-4 w przypadku cc, ale przecież to tak bez sensu to L-4, bo przecież kobieta już w robocie śmiga. 
13 lat i 14 lat temu, ojciec był wtedy chory a na wsi nie ma L4, to nie porównuj. Zwierze wolnego nie daje, nakarmić trzeba. Rodziny rodzice nie mają, więc nie było komu pomóc
To tylko współczuć, że musiała narażać swoje życie, czy zdrowie. Ale znamy te opowieści jak to kobieta urodziła i zaraz szła w pole, a teraz te baby to takie słabe i tak się cackają ze sobą. Zamiast kobietom poprawiać standard życia to lepiej przyrównywać do tych, które nie miały wyboru, bo nikt się ich losem nie przejmowałOjciec był chory na co ? 
Ale ja nie powiedziałam, że kobiety mają iść zaraz po cesarce do pracy! Co to to nie! Oczywiście uważam że powinny mieć czas żeby się wykurować, tak jak napisałaś to nie te czasy. Chodziło mi o to, że różnie ludzie znoszą ból i wierzę, że można śmigać jak motorek po cc, sama mam doświadczenia z ciężkimi operacjami kości i mimo że chciało mi się wyć z bólu to płakałabym jeszcze bardziej gdybym miała leżeć w łóżku. Może to głupio zabrzmi ale mimo że mnie bolało to właśnie śmiałam jak motorek (w perspektywie tamtego stanu oczywiście).
Nie odpowiedziałaś mi na pytanie :)

Nie mam potrzeby wylewania życiowych dramatów na forum