Temat: Nacinanie krocza, poród sn

Hej Dziewczyny. Pytanie kieruję do osób, które już mają porody za sobą ;) Czy którejkolwiek z Was udało się urodzić naturalnie bez nacinania krocza ? Wiadomo, że bierzemy pod uwagę różne ewentualności i bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze.. natomiast jeśli będą próby porodu sn to chciałabym by wszystko przebiegło jak najbardziej "naturalnie" bym szybciej wróciła do siebie. Czy jakoś przygotowywałyście się ćwiczeniami bądź też samo krocze do porodu? Czy te masaże o którym mówią w internecie rzeczywiście coś dają? Czy te "nacięcia" to raczej rutyna i nie da się tego uniknąć ..?

Ja żadnych ćwiczeń nie robiłam. Nacinana nie byłam ale przy pierwszym porodzie popekalam na około 15 szwów więc już nacięcie chyba by było lepsze. Przy drugim nic nie pękło po godzinie od porodu nie czułam bym rodziła 

Byłam nacinana przy 2porodach , kobitki mówią że gorzej jest jak krocze pęknie.Bulu przy nacinaniu nie czułam a potem za 1 razem szwy trochęciągneły,za drugim w ogóle ich nie czułam.A przygotować to chyba nie można

Pasek wagi

NEmma napisał(a):

Ja żadnych ćwiczeń nie robiłam. Nacinana nie byłam ale przy pierwszym porodzie popekalam na około 15 szwów więc już nacięcie chyba by było lepsze. Przy drugim nic nie pękło po godzinie od porodu nie czułam bym rodziła 

Koleżanka miała podobnie. Przy pierwszym mocno popękana, przy drugim zero pęknięć (w tym szpitalu mają 85% nacięć, natomiast ona nie miała nacięcia). 

Statystyki możesz sprawdzić na stronie: https://gdzierodzic.info/

Pasek wagi

LoginAla napisał(a):

NEmma napisał(a):

Ja żadnych ćwiczeń nie robiłam. Nacinana nie byłam ale przy pierwszym porodzie popekalam na około 15 szwów więc już nacięcie chyba by było lepsze. Przy drugim nic nie pękło po godzinie od porodu nie czułam bym rodziła 
Koleżanka miała podobnie. Przy pierwszym mocno popękana, przy drugim zero pęknięć (w tym szpitalu mają 85% nacięć, natomiast ona nie miała nacięcia). Statystyki możesz sprawdzić na stronie: https://gdzierodzic.info/

dopiero co trafiłam na te stronke i jestem troche podlamana..  w tym szpitalu, w którym planuje rodzić 90% kobiet jest nacinanych (rodzących sn) :|, a w drugim który jest też ponoć b. dobry ma 80% cesarek..

mam za sobą dwa porody i w obu mnie nacinali. Samego ciecia nie czuć bo robią na skurczu. Nie wiem na ile te nacinanie było spowodowane rutyną a na ile faktycznie koniecznością. Tak czy siak nikt mnie nie pytał czy ciąć czy nie, tylko bach i po sprawie. Generalnie samego nacinania nie czułam, ale póki nie zdjęli mi szwów (czyli tydzień czasu) jednak niezbyt komfortowo się siadało - szwy ciągnęły. Ogólnie wszystko ładnie się zagoiło

Pasek wagi

to wyczytałam na stronie rodzicpoludzku.pl, oczywiście jest tego więcej:

Jednym z najczęściej podawanych powodów, dla których stosuje się rutynowe nacięcie krocza jest jego ochrona. Nasuwa się pytanie – jak można chronić coś, jednocześnie powodując jego uszkodzenie? Nacięcie krocza odpowiada pęknięciu II stopnia, podczas gdy kobiety rodzące bez nacięcia najczęściej mają krocze bez obrażeń lub z pęknięciem I stopnia. Przeprowadzona na początku lat 1980. analiza 350 publikacji medycznych z lat 1860 – 1980 nie znalazła w żadnej z nich potwierdzenia skuteczności rutynowego nacięcia w zapobieganiu głębokim obrażeniom krocza sięgającym odbytu, uszkodzeniom mięśni miednicy, obrażeń główki płodu (Thacker, Banta 1983). Autorzy wymieniają natomiast podawane w literaturze liczne negatywne konsekwencje rutynowego nacięcia – dalsze pękanie nacięcia, znaczną utratę krwi, dyspaurenię (bolesność w trakcie stosunku), bolesność krocza, długie gojenie, infekcje. Jak podają Sarfati i Marechaud, utrata krwi w wyniku nacięcia krocza jest porównywalna z utratą krwi przy cesarskim cięciu (Sarfati, Marechaud 1999).

Dokładnie, nacinania to rutyna w PL. Ja rodziłam w szpitalu nastawionym na naturalny. Przed porodem mąż mi robił masaż, w trakcie położna chroniła krocze. Nie było nacięcia, przy pierwszym porodzie miałam jeden szew na otarciu, przy drugim zero.

ConejoBlanco napisał(a):

Dokładnie, nacinania to rutyna w PL. Ja rodziłam w szpitalu nastawionym na naturalny. Przed porodem mąż mi robił masaż, w trakcie położna chroniła krocze. Nie było nacięcia, przy pierwszym porodzie miałam jeden szew na otarciu, przy drugim zero.

za niedługo ide na pierwszą wizytę do szpitala gdzie będę rodzić, mam nadzieje, że słyszeli chociaż o czymś takim jak ochrona krocza..

Moja mama była nacinana, koleżanka również i obie zgodnie mówią że samo cięcie nie boli, nie czuć go. Za to szycie jest nieprzyjemne. Boli. Obecnie stosują znieczulenie miejscowe przy szyciu. Nie skupiaj się nawet na tym bo jak mówią, sam poród jest takim wydarzeniem że wszystkue procedury dookoła niego to niezauważalny pikuś