17 listopada 2019, 11:38
Hej Dziewczyny. Pytanie kieruję do osób, które już mają porody za sobą ;) Czy którejkolwiek z Was udało się urodzić naturalnie bez nacinania krocza ? Wiadomo, że bierzemy pod uwagę różne ewentualności i bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze.. natomiast jeśli będą próby porodu sn to chciałabym by wszystko przebiegło jak najbardziej "naturalnie" bym szybciej wróciła do siebie. Czy jakoś przygotowywałyście się ćwiczeniami bądź też samo krocze do porodu? Czy te masaże o którym mówią w internecie rzeczywiście coś dają? Czy te "nacięcia" to raczej rutyna i nie da się tego uniknąć ..?
17 listopada 2019, 14:15
Moja mama była nacinana, koleżanka również i obie zgodnie mówią że samo cięcie nie boli, nie czuć go. Za to szycie jest nieprzyjemne. Boli. Obecnie stosują znieczulenie miejscowe przy szyciu. Nie skupiaj się nawet na tym bo jak mówią, sam poród jest takim wydarzeniem że wszystkue procedury dookoła niego to niezauważalny pikuś
jeżeli nie będzie wskazań do cesarki to rozważam jeszcze pointeresować się innymi pozycjami do rodzenia niż ta "leżąca", szpital, w którym chce rodzić daje też możliwość porodu w wodzie.. także nad pewnymi rzeczami chce wcześniej myśleć chociaż wiem, że wyjdzie jakby nie patrzeć na spontanie prawdopodobnie ale ja mam tak, że chce zrobić wszystko "po swojej stronie" co się da wcześniej to mysle, że przed samym porodem będę się czuła o tyle o ile przygotowana.. i może to wpłynie na większe rozluźnienie? łatwiejszy poród? kto wie.. na pewno nie zaszkodzi jeśli nie pomoże.
17 listopada 2019, 14:21
mnie tez nikt nie pytal, byla konieczność czy nie ALE ja akurat nie mam jakichś komplikacji czy nieprzyjemności z tym związanych, bardzo ładnie mnie zszyla, ze jest tam tylko paseczek blizny. A lepsze to niz jakby mi tam mialo sie poszarpac..
A moja ciotka urodziła 7 dzieci sn i ani razu jej nie cieli/nie pekla ;) raczej nic nie robila, żadnych masaży
17 listopada 2019, 14:38
mnie tez nikt nie pytal, byla konieczność czy nie ALE ja akurat nie mam jakichś komplikacji czy nieprzyjemności z tym związanych, bardzo ładnie mnie zszyla, ze jest tam tylko paseczek blizny. A lepsze to niz jakby mi tam mialo sie poszarpac..A moja ciotka urodziła 7 dzieci sn i ani razu jej nie cieli/nie pekla ;) raczej nic nie robila, żadnych masaży
moja mama ani moja teściowa też nie były nacinane ani razu, a rodziły po 3 dzieci.. widocznie kiedyś nie było tego rutynowego nacinania.
17 listopada 2019, 15:08
moja mama ani moja teściowa też nie były nacinane ani razu, a rodziły po 3 dzieci.. widocznie kiedyś nie było tego rutynowego nacinania.mnie tez nikt nie pytal, byla konieczność czy nie ALE ja akurat nie mam jakichś komplikacji czy nieprzyjemności z tym związanych, bardzo ładnie mnie zszyla, ze jest tam tylko paseczek blizny. A lepsze to niz jakby mi tam mialo sie poszarpac..A moja ciotka urodziła 7 dzieci sn i ani razu jej nie cieli/nie pekla ;) raczej nic nie robila, żadnych masaży
Moja matka, obecnie 60+, była nacinana 3 razy (wszystkie porody). Więc było różnie. Natomiast u niej czy poród pośladkowy, czy dziecko 4,5 kg - wszystko sn. Dzisiaj zapewne kwalifikowałaby się do cesarki. Po pierwszym porodzie, faktycznie miała bóle przy stosunkach. Drugi poród załatwił sprawę, nacięli w tym samym miejscu, tym razem porządnie zszyli i bóle się skończyły.
17 listopada 2019, 15:09
pierwsze urodziłam i byłam nacinana. Nic nie bolało.ładnie się zagoiło i po godzinie od porodu byłam już " na chodzie". Przy drugim poród był szybki a dziecko duże i popękałam...nie wyglądało to zbyt ciekawie i długo bolało. Goiło się dobre 4- 5 tygodni. Więc z dwojga złego wolałabym być nacięta i ładnie zszyta niż poszarpana.
17 listopada 2019, 15:13
Co do porodu w wodzie. W moim szpitalu gdzie rodziłam też jest taka możliwość. Ale rzadko zgadzają się na taką opcję przy pierwszym porodzie
17 listopada 2019, 15:35
Co do porodu w wodzie. W moim szpitalu gdzie rodziłam też jest taka możliwość. Ale rzadko zgadzają się na taką opcję przy pierwszym porodzie
zobaczymy, jeśli nie poród w wodzie to może chociaż nie bede zmuszona leżeć. swego pomysłu jeszcze nie omawiałam z lekarzem;)
17 listopada 2019, 15:45
Lepiej niech będzie nacięte niż ma pękać samo. Poród to był pikuś, nacięcie też, szycie KOSZMAR!
17 listopada 2019, 15:50
Lepiej niech będzie nacięte niż ma pękać samo. Poród to był pikuś, nacięcie też, szycie KOSZMAR!
Dla mnie jednak skurcze byly najgorsze brr sama końcówka, wypychanie to juz byl pikus nawet ulga :D nacięcia nie czulam, do szycia mnie znieczulili, wiec tez mało co czulam. Jeszcze urodzenie lozyska było nie przyjemne, na drugim.miejscu jak dla mnie