Jestem tak strasznie wyzuta z sił wszelakich... Dało mi w kość choróbsko, @ i pogoda. Od kilku dni zbieram czakrę i jest lepiej niż gorzej, ale jestem tak strasznie zmęczona ostatnimi tygodniami.....
No i tęsknie za jesienią, a pewnie w tym roku jesień będzie łysa Liście nie zdążą się zmienić w różnobarwne arcydzieła, bo w większości już leżą pod drzewami
Z tego tytułu prostują mi się zwoje mózgowe, bo patrząc pod nogi na spacerze "coś mi się nie zgadza". Przecież stąpam po suchych liściach, dlaczego na nogach mam sandały?!
Dietowo też już jestem bardziej niż mniej ogarnięta Jednak tutaj wkracza leń rasowy. Czasem tak bardzo nie chce mi się czegoś zważyć, żeby potem podliczyć kalorie.... Dlatego założyłam grupę wsparcia, ciekawe, czy będą jacyś chętni. Mam nadzieję, że tak, bo wiem, że mnie to skutecznie zmobilizuje do podliczania bez narzekania ha ha
A i jakieś inspiracje też się przydadzą
Ostatnio tez zaczynam bawić się koktajlami. Na pierwszy ogień poszedł sok pomidorowy z selerem naciowym. Za każdym razem dorzucam do niego łyżkę pestek słonecznika lub dyni, trochę wody i:
- pierwszy był "po prostu" z tabasco
- kolejny z jabłkiem,
- a trzeci z bananem.
Jednak połączenie selera z pomidorem nie zachwyca mnie tak, jak przypuszczałam, że będzie... Teraz na tapetę biorę buraka, potem szpinak (w ogóle zielone liściaste). I mam taki mega dodatek do drugiego śniadanka