Facetowi nie jest łatwo przyznać, że nie dał rady... ja niestety muszę. Wczoraj wieczorem nie dałem rady -a raczej moje łydki odmówiły posłuszeństwa :(
Standardowo wieczorową porą (gdy już się ciemno robi -hi hi) wybrałem się pobiegać i jeszcze przed trzecim kilometrem musiałem odpuścić... Moje nogi nie były w stanie dalej biec :(
Czyżby pora na przerwę? Tylko, że przerwy mają to do siebie ,że lubią się przedłużać... i później ciężko wrócić do treningów.